Polak pokonał w Ząbkach Mansura Abdurzakova
Był to pojedynek dwóch zawodników związanych z województwem lubelskim. Cezary Oleksiejczuk wychowywał się w miejscowości Barki pod Łęczną, gdzie zresztą stawiał swoje pierwsze kroki w MMA. Teraz reprezentuje barwy poznańskiego Ankosu, ale wciąż województwo lubelskie jest bliskie jego sercu. Mansur Abdurzakov z kolei na co dzień reprezentuje barwy WCA Fight Team, ale na co dzień jest związany z Lublinem.
Stawką ich pojedynku był pas mistrzowski FEN, który jest w posiadaniu Oleksiejczuka. Można tylko żałować, że nie można przyznać dwóch pasów, bo obaj zawodnicy na niego zasłużyli. Plan Oleksiejczuka na ten pojedynek zakładał prowadzenie walki w stójce. Przez trzy rundy udawało mu się to praktycznie bezbłędnie. Garda Abdurzakova była bardzo nieszczelna i przepuszczała wiele ciosów młodszego z braci Oleksiejczuk. W czwartej rundzie dał się on jednak zaskoczyć i lublinianin obalił swojego przeciwnika. Kilkadziesiąt sekund pracy w parterze zaowocowało tym, że urodzony w Groznym zawodnik był bliski zapięcia duszenia i zmuszenia rywala do poddania. Oleksiejczuk jednak zdołał dotrwać do końca rundy, a w piątej odzyskał kontrolę nad pojedynkiem. Sędziowie po walce nie mieli wątpliwości i jednogłośnie obwołali zwycięzcą walki zawodnika Ankos Poznań. – W czwartej rundzie było blisko, aby mój rywal zmusił mnie do poddania się. To naprawdę świetny zawodnik. Dziwię się też temu, że mnie przytkało w tym pojedynku. Dotychczas nigdy nie miałem problemów kondycyjnych – mówił w rozmowie po walce Cezary Oleksiejczuk.
W Ząbkach zaprezentował się także Giorgi Esiava. Gruzin jest mocno związany z Lublinem, chociaż na co dzień reprezentuje warszawski WCA Fight Team. Esiava zmierzył się z Robertem Rajewskim, ale trudno ten pojedynek nazwać wyrównanym. Już pierwsza runda pokazała, że Polak będzie miał olbrzymie problemy. Lublinianin sprowadził go do parteru. Rajewski wił się w nim bardzo sprytnie, ale nie walczył o nic innego, jak tylko o przetrwanie. W drugiej rundzie Esiavie poszło już znacznie łatwiej. Najpierw trafił prawym sierpowym Rajewskiego, a później sprowadził go do parteru. W nim zadał mnóstwo ciosów, a całość zakończył trójkątnym duszeniem. – Bardzo cieszę się ze zwycięstwa. Pierwszą rundę chciałem przewalczyć spokojnie, aby zobaczyć na co stać mojego przeciwnika. W drugiej przystąpiłem już do mozolnej pracy, która zakończyła się sukcesem – powiedział w wywiadzie w klatce Giorgi Esiava.