Rozmowa z Mateuszem Dziembą, kapitanem Polskiego Cukru Pszczółka Start Lublin
- Jak oceni pan ten sezon?
– Cóż, zakończyliśmy go na 12 miejscu. Przez jego większość byliśmy niżej w tabeli i dopiero w końcówce udało nam się przeskoczyć kilka zespołów. To może być dobry prognostyk na przyszłość.
- Przed rozpoczęciem rozgrywek oczekiwania były jednak diametralnie inne...
– Ściągając tych zawodników, którzy byli w Lublinie dwa lata temu i doprowadzili zespół do wicemistrzostwa Polski nikt nie sądził, że będzie tak jak będzie. Okazało się, że ci zawodnicy są starsi o dwa lata i mają różną formę. Sezon 2019/2020 był wyjątkowy i trudno było powtórzyć ten sam sukces. Te ruchy transferowe odbiły nam się czkawką, więc dobrze, że klub szybko zareagował.
- Końcówka sezonu to jednak siedem zwycięstw w 10 spotkaniach. Czy żałujecie, że to dla was już koniec rozgrywek?
– Jeżeli pomnożyć te siedem zwycięstw razy trzy, to wyszłoby nam 21 triumfów. To dałoby nam czwarte miejsce i spokojną kwalifikację do fazy play-off.
- Czy z perspektywy czasu nie żałuje pan, że podpisał ze Startem aż trzyletnią umowę?
– Zostaję w Lublinie jeszcze na dwa lata, a Roman Szymański jeszcze na rok i tu nie ma co dyskutować. Klub na pewno będzie się głowił, jak ten zespół poskładać. Jeżeli w przyszłym sezonie poprawimy wynik, to wszyscy zapomną o minionych rozgrywkach. Liczę, że udowodnimy, że to był tylko wypadek przy pracy. Takie sytuacje po prostu się zdarzają. Musimy się pozbierać, bo taki jest sport.
- Jaka jest recepta na to, żeby kolejny sezon był lepszy?
– Nigdy nie byłem odpowiedzialny za transfery, ale uważam, że powinniśmy mieć zawodników adekwatnych do swoich pozycji. Na jedynce powinien być człowiek potrafiący rozgrywać. Dwójka to miejsce przeznaczone dla lidera, a pod koszem musimy mieć zbierającego, który zapewni nam stałość. To dla nas kluczowe pozycje.
- Czy ten zespół pod wodzą Tane Spaseva zrobił postęp?
– Byliśmy bardzo dobrze przygotowani pod względem taktycznym i fizycznym. To pierwsze jest bardzo ważne, bo dzięki temu można dużo zdziałać w Energa Basket Lidze. Myślę, że myśl trenerska zdała egzamin.
- W poprzednim sezonie wyjechał pan po zakończeniu sezonu grać we Francji. Czy teraz istnieje podobna możliwość?
– Agentowi powiedziałem, że nie chcę rozmawiać o transferach do momentu zakończenia sezonu. Teraz zobaczymy, co stanie się dalej. Trzeba jeszcze poczekać.