Koszykarzy Startu Lublin stać było jedynie na piętnaście minut wyrównanej rywalizacji z Rosą Radom. – Ta porażka jest zbyt wysoka. Cele obu zespołów w tym sezonie są diametralnie różne. Podobnie jest również z budżetami. Nawet nie chcę ich porównywać – powiedział Dominik Derwisz, opiekun "czerwono-czarnych”.
– Ale popełnił kilka błędów w obronie. Nasz skład wymaga wzmocnień, ale nie stać nas na nie. Aby sprowadzić kogoś do Lublina, najpierw musiałbym komuś podziękować – powiedział Derwisz.
Problemy Startu rozpoczęły się wraz z zejściem z parkietu mającego problemy z faulami Pawła Kowalskiego i Przemysława Łuszczewskiego.
– I w tym momencie rywale zdobyli siedemnaście punktów z rzędu. Nasza gra opiera się na pięciu zawodnikach. W ciągu tygodnia rozegrali trzy mecze, w którym każdy z nich zagrał blisko 30 minut. Musiałem znaleźć dla nich moment na odpoczynek – tłumaczy Derwisz.
Musi martwić również fatalna skuteczność "czerwono-czarnych”. Lublinianie trafili tylko 12 razy do kosza rywali, co daje wstydliwe 24 procent skuteczności rzutów z gry. – Musimy żyć dalej. Najważniejsze są dla nas mecze na własnym parkiecie i to właśnie w nich musimy szukać punktów – dodał Derwisz.
Rosa Radom – Start Lublin 82:44 (13:9, 23:8, 27:15, 19:12)
Rosa: Kitzinger 14 (2x3), Nikiel 9, Radke 8, Donigiewicz 6, Kardaś 5 (1x3) oraz Wiekiera 12 (2x3), Zalewski 11 (1x3), Podkowiński 7, Glapiński 4, Cetnar 4, Pisarczyk 2, Kapturski 0.
Start: Michalski 9, Szymański 8 (1x3), Kowalski 5 (1x3), Aleksandrowicz 4, Łuszczewski 4 oraz Król 13 (1x3), A. Myśliwiec 1, Prażmo 0, Pawelec 0.
Sędziowali: Dariusz Nejman, Jan Kuniec, Piotr Dytko. Widzów: 500.