ROZMOWA Z Krzysztofem Szewczykiem, szkoleniowcem Pszczółki AZS UMCS Lublin
- Mimo że Energa nie zagrała w najsilniejszym składzie, to wygranie turnieju w Toruniu bardzo pana pewnie cieszy.
– Zwycięstwa zawsze cieszą, ale bez kilku zawodniczek zagrał też Basket Gdynia. Poza tym trzeba pamiętać, że to były dla nas dopiero pierwsze sparingi. Dlatego nie ma co wyciągać zbyt daleko idących wniosków.
- Dość nieoczekiwanie kluczowe role w obu spotkaniach odgrywały polskie zawodniczki.
– Amerykanki świetnie dzieliły się piłką, graliśmy szerokim składem i bardzo zespołowo. To stwarzało okazje do punktowania Polkom. Ale tak właśnie zbudowaliśmy zespół, że każda koszykarka jest bardzo ważna i każda może odegrać kluczową rolę w meczu.
- Jeśli chodzi o samą grę, nie o wyniki, co funkcjonowało tak, jak powinno, a do których elementów może pan mieć jeszcze zastrzeżenia?
– Najwięcej do poprawy jest w defensywie. Nie będzie jednak dobrej obrony bez zgrania. Pamiętajmy, że z poprzedniego zespoły zostały tylko dwie ważne zawodniczki. Oprócz Aldony Morawiec i Olivii Tumiałowicz reszta odeszła, a w pełnym składzie trenowaliśmy dopiero niespełna tydzień.
- Ile czasu potrzeba, żeby wkomponować do zespołu amerykańskie koszykarki?
– Ciężko powiedzieć, ale to może być miesiąc do półtora.
- To chyba terminarz dobrze się ułożył, że na przetarcie zagracie z niżej notowanymi zespołami.
– No tak, na początek mamy Gorzów Wielkopolski i Sosnowiec, ale już w trzeciej kolejce pojedziemy do Polkowic, gdzie zbudowano fajny zespół i musimy przygotować się na bardzo ciężkie spotkanie.
- Teraz przed wami dwumecz z MKK Siedlce.
– W niedzielę zagramy w Siedlcach, a w piątek Lublinie. Mecz będzie otwarty dla publiczności, zapraszamy wszystkich kibiców.
- Do inaugurującego sezon ligowy spotkania z KSS AZS Gorzów Wielkopolski zostało półtora tygodnia. Co w tym czasie można poprawić?
– Musimy pracować nad zgraniem i defensywą. Na tym skupimy się w dwumeczu z Siedlcami. Potrzeba jednak czasu, którego nie mamy. Ale najważniejsze, że do tej pory omijały nas poważniejsze urazy i żadna z dziewczyn nie wypadła na dłużej. Oby zostało tak do końca.