Grzegorz Szymanek, prowadzący z klasyfikacji snajperów, strzelił łącznie trzynaście goli. A cały zespół Avii, tylko o dwa więcej. - Nie ma co ukrywać, że najbardziej martwi mnie nasza skuteczność - potwierdza trener świdniczan Grzegorz Komor.
W dwudziestu meczach tego sezonu gracze "żółto-niebieskich” piętnaście razy znajdowali sposób na bramkarzy rywali. Prawdziwym pechowcem wśród tych golkiperów okazał się Marek Bihun z Łady Biłgoraj, który jesienią skapitulował aż trzykrotnie. To prawdziwy ewenement, bo Avia wciąż nie może się rozstrzelać.
Średnio podopieczni Grzegorza Komora zdobywają 0,75 gola na mecz. Również dlatego, że w aż dziewięciu spotkaniach w ogóle nie umieli trafić do bramki. Mniej goli - o jednego - mają na koncie tylko gracze ostatniego Hutnika, a identycznym "osiągnięciem” mogą się poszczycić także zawodnicy Sandecji oraz Wiernej. - Nie wszystko układa się tak jakbyśmy chcieli. Cieszy gra w obronie, ale na pewno naszą bolączką jest brak skuteczności - dodaje Grzegorz Komor. - Choć widać optymistyczne perspektywy, bo w porównaniu do jesieni, teraz zaczęliśmy stwarzać więcej sytuacji. Nikt nie ma recepty na strzelanie bramek. Kilka okazji na powiększenie konta miał Wojciech Białek, lecz udało mu się to dopiero raz. Jednak potrzebny był nam napastnik biegający do przodu. Do tej pory mieliśmy spore kłopoty ze składem, dlatego do napadu przesuwałem Damian Rusieckiego lub Sebastiana Orzędowskiego. Ale już wychodzimy na prostą. Po kartce między słupki wróci Kamil Ryłka, a treningi wznowili Konrad Nowak i Robert Chmura. Konrad przeciwko Resovii może nawet pojawić się na boisku.
Najskuteczniejszym zawodnikiem Avii jest Paweł Pranagal i może nim pozostać do końca sezonu. W pierwszej rundzie kapitan zespołu zdobył sześć goli. Niestety, o kolejne trafienia będzie już raczej trudniej, bo Paweł został cofnięty do drugiej linii i spisuje się w niej bardzo udanie. - Czy zagram jeszcze w ataku? To pytanie do trenera - odpowiada lider drużyny. - Choć oczywiście chciałbym się jeszcze sprawdzić. W pomocy jest znacznie mniej sytuacji. Dotychczas miałem praktycznie tylko jedną, w spotkaniu z Wierną.
Mimo to trudno raczej spodziewać się, aby Pranagal mógł wrócić do ataku. Tym bardziej, że wkrótce w pełni sił może już być wspominany Konrad Nowak, ściągnięty zimą z Jagiellonii Białystok. Szkopuł w tym, że napastnik ten po raz ostatni w lidze kopnął do siatki przed dwoma laty. - Już nawet nie pamiętam, w którym to było meczu - zamyśla się Konrad. - Ale na pewno w Motorze. W środę zacząłem już pracować na pełnych obrotach. Potrzebuję jeszcze trochę czasu, aby wrócić do pełni sił i "zasuwać na fulla”. Najważniejsze, żeby nic mnie już nie bolało. Wynudziłem się już na trybunach, więc czuję ogromny głód do piłki i goli.