ROZMOWA z Arturem Kapelko, członkiem zarządu Górnik Łęczna SA
– Kierunek rozwoju i budowy drużyny jest dobry, choć na jednoznaczne oceny jest jeszcze za wcześnie. Zespół cały czas jest w budowie, a odbywa się to w specyficznej sytuacji. Spójrzmy na drużyny z naszego otoczenia. Podbeskidzie ma 26 punktów, ale tam praca nad zespołem jest spokojna i trwa od kilku lat. Pogoń też jest systematycznie budowana, na co w Szczecinie wydawanych jest dwa razy więcej pieniędzy niż u nas. W dodatku klub nie ma dużych kosztów utrzymania obiektów. Mimo to Pogoń ma tyle samo punktów co Górnik. Identycznie jest z Odrą, która spadła z ekstraklasy. Myślę, że 13 punktów na tym etapie rozgrywek i budowy drużyny, to nie tak mało.
• Chce pan powiedzieć, że 13 "oczek” to wynik na miarę oczekiwań?!
– Wszyscy oczekujemy dobrych wyników, ale możliwości klubu w tej chwili są właśnie takie. Co nie znaczy, że nie będziemy walczyć i starać się o więcej.
• Jakie możliwości?
– Finansowe. Doszło do nas kilku nowych zawodników. Zrobiliśmy transfery, na jakie było nas stać. Ale pozyskaliśmy piłkarzy, którzy powinni zagwarantować nam grę o coś więcej. Z Piastem, który wciąż pozostaje niepokonany, zagraliśmy, zwłaszcza po przerwie, całkiem dobry mecz.
• Czy sprawy finansowe mają poważny wpływ na postawę zespołu?
– Są kluby, które płacą od Górnika więcej i takie, które mniej. Szukaliśmy zawodników, mających coś do udowodnienia. Sądzę, że kwestią czasu jest, kiedy przełoży się to na wyniki.
• Są kluby, które płacą mniej i więcej. A Górnik zalicza się do takich, co wcale?
– Mieliśmy zaległości, ale nie gigantyczne. Chodziło – dosłownie – o jeden miesiąc. Piłka nożna na zawodowym poziomie łączy się z finansami. To nieuniknione.
• Piłkarze mają już wszystko uregulowane?
– W tym tygodniu wyjdziemy na zero, tzn. spłacimy zaległości wobec nich. Muszę podkreślić, że zawodnicy zachowali się fair wobec siebie. Pomagali sobie nawzajem finansowo, jeśli ktoś był w takiej potrzebie.
• Jest pan zadowolony z piłkarzy, których pozyskaliście w okienku transferowym?
– Po 10 kolejkach nie można tego oceniać. Reguła w klubach z ekstraklasy jest taka, że na jednego gracza, który okazał się udanym transferem, przypada jeden, który sprawdził się "średnio”. Górnika w obecnej sytuacji nie stać na takie ryzyko, dlatego musieliśmy bardziej trafić ze wzmocnieniami.
• Adrian Paluchowski to udany transfer, czy "średnio-udany”?
– W grze Adriana widać progres i z meczu na mecz coraz bardziej dochodzi do dyspozycji, jakiej od niego oczekujemy
• W taki razie oceńmy wszystkich napastników – ich dorobek to jeden gol. Powtórzymy – jeden. Strzelił go Nildo.
– W obecnej piłce bramki mają zdobywać nie tylko napastnicy. Tak jak bronić, nie tylko defensorzy. Ten element zaczyna się już od linii ataku. Przecież w ostatnim meczu Paluchowski podał do Eivinasa Zagurskasa i do bramki strzelił pomocnik. W drużynie doszło do dużej ilości zmian i potrzeba czasu, aby to zaskoczyło.
• A nie dziwi pana, że pomimo czterech stoperów w kadrze, na środku obrony grają dwaj pomocnicy?
– Nie, bo mamy kilku zawodników uniwersalnych. Mateusz Pielach może grać na boku obrony, a Adrian Bartkowiak w środku pomocy. To normalne w futbolu.
• Normalne w polskim futbolu jest również to, że po słabszych wynikach zwalnia się trenera. W Łęcznej był taki temat?
– Nie, bo musimy zastanowić się, w którym kierunku mamy zmierzać. My chcemy spokojnie budować zespół i grać w perspektywie o coś więcej. Nie chcemy postępować va banque. Do zmiany szkoleniowca doszło w Szczecinie, a mimo to Pogoń ostatnie dwa mecze przegrała.
• A może lepiej zagrać va banque? I liga to wyłącznie wydatki.
– Oczywiście, na które nie stać w tej chwili chyba żadnego klubu. Można i należy bić się o wysokie cele, tylko realnie trzeba oceniać środki, jakimi dysponujemy.
• Ile punktów zadowoli zarząd Górnika na koniec rundy jesiennej?
– Zostało 7 meczów, więc najchętniej 21. Wiem jednak, że na razie to trudne i przed nami dużo pracy. Najistotniejszy będzie koniec sezonu. Do ekstraklasy czasem awansowały zespoły, które na półmetku miały również sporą stratę do lidera.