W sobotę piłkarze Motoru wrócili do gry w PKO BP Ekstraklasie. Wiosnę rozpoczęli od remisu 1:1 z innym beniaminkiem, Lechią Gdańsk. Co prawda gospodarze przedłużyli passę meczów bez porażki do sześciu. Na inaugurację wszyscy liczyli jednak na więcej. Kto wie, jak potoczyłby się mecz, gdyby Jacques Ndiaye nie spudłował w 49 minucie, w doskonałej sytuacji.
Do przerwy Lechia była zdecydowanie groźniejsza i powinna prowadzić. Najbliżej powodzenia był Tomas Bobcek, który z bliska przymierzył w słupek.
Od razu po zmianie stron to goście jako pierwsi wypracowali sobie całkiem niezłą szansę. Maksym Khlan uderzył jednak zbyt lekko, a do tego prosto w Kacpra Rosę.
Motor szybko odpowiedział. W 49 minucie Piotr Ceglarz przejął piłkę blisko pola karnego rywali, wpadł w szesnastkę i zagrał wzdłuż bramki, gdzie zupełnie sam był Jacqques Ndiaye. Bramkarz rywali odrobinę musnął futbolówkę i ta delikatnie zmieniła tor lotu. Mimo wszystko trudno wyobrazić sobie lepszą sytuację, bo Senegalczyk stał tuż przed linią bramkową. Jakimś cudem huknął jednak w poprzeczkę.
– Mieliśmy przed przerwą na race stuprocentową sytuacje, może gdyby obrońca czy bramkarz nie dotknęli, to Jacques mógł ją swobodnie trafić. Niestety, nie udało się – oceniał po meczu trener Mateusz Stolarski.
JAK ON TEGO NIE TRAFIŁ!? 😳 PUDŁO SEZONU! 🤯🤯🤯
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) February 1, 2025
Mbaye Jacques Ndiaye pomylił się z najbliższej odległości! Musicie to zobaczyć! 👇
📺 Transmisja meczu z Lechią w CANAL+ SPORT 3 i w serwisie CANAL+: https://t.co/b5oaS4zUYF pic.twitter.com/uaSjwT49h2