Żółte i czerwone kartki, rzut karny dla rywali, nieuznane gole, przyzwoita gra i kolejny mecz poza domem bez zwycięstwa – tak wygląda bilans przed świątecznej wyprawy Bogdanki do Katowic
Napastnik gospodarzy umiejętnie zastawiał piłkę, trzymając za plecami obrońcę i wykorzystując to, upadł na murawę. Sędzia nie musiał gwizdnąć, ale zrobił to i trudno mieć do niego wielkie pretensje.
Sytuacja jakich w futbolu wiele. Pewnym egzekutorem rzutu karnego okazał się Przemysław Pitry. W tej części katowiczanie sprawiali lepsze wrażenie i mieli jeszcze inne szanse na podwyższenie wyniku.
Obraz gry zmienił się po przerwie. Na boisku pojawili Sebastian Szałachowski i po nim Michał Paluch. I już w 51 min, po strzale tego pierwszego, piłka znalazła się w siatce.
Arbiter jednak odgwizdał pozycję spaloną. Podobnie jak w 67 min, kiedy po podaniu Tomasza Nowaka szybszy od śląskich defensorów okazał się Michał Renusz. Niestety i tym razem bramka nie została uznana.
– Nie wiem czy w sytuacji gdy strzeliłem gola był spalony. Pewnie lepiej było to widać z boku. Słyszałem, że nie było. Na pewno zasługiwaliśmy w tym meczu na remis, w drugiej połowie to my prowadziliśmy grę, a GKS ograniczał się do kontr. Na pewno brakuje nam szczęścia, mieliśmy swoje sytuacje, a gola straciliśmy po błędzie. Co do moich kartek, pierwszą dostałem przerywając kontrę, w drugiej sytuacji wpadłem na zawodnika. Sędzia pokazał kartki, a ja będę w następnym meczu pauzował – stwierdził na klubowej stronie Michał Renusz.
Nie tylko on nie dotrwał do ostatniego gwizdka. W 73 min do szatni musiał powędrować Dawid Sołdecki, zdekompletowani zostali również miejscowi. Jednak kto jak kto, ale piłkarze i trenerzy Bogdanki nie powinni narzekać na dary losy. W dwóch pierwszych meczach mieli tego aż nadto.
Co zresztą przytomnie podkreślił Sergiusz Prusak.
– Nie wiem czy przy naszych bramkach był spalony czy nie?. Trudno to ocenić. Przegrywamy na własne życzenie. Robimy niepotrzebnego karnego. Cały mecz z Katowicami graliśmy dobrze w piłkę i co z tego skoro punktów nam to nie dało. W meczach z Miedzią i Arką nie graliśmy piłką, ale zdobyliśmy punkty – przyznał doświadczony bramkarz, cytowany przez portali GKS Bogdanka.
Poza Łęczną podopieczni Piotra Rzepki nie odnieśli jeszcze ani jednego zwycięstwa.
GKS Katowice - GKS Bogdanka 1:0 (1:0)
Bramka: Pitry (35-karny).
Katowice: Budziłek - Sadzawicki (39 Gancarczyk, 90 Radionow), Kamiński, Napierała, Chwalibogowski - Czerwiński, Duda, Fonfara, Pitry, Wołkowicz - Rakels (80 Cholerzyński).
Bogdanka: Prusak - Stefańczyk, Kalkowski (46 Szałachowski), Midzierski, Pielach - Zuber (59 Paluch), Sołdecki, Nikitović, Nowak, Renusz - Pesir.
Żółte kartki: Duda, Gancarczyk, Fonfara, Czerwiński, Kowalczyk (Katowice) - Kalkowski, Sołdecki, Renusz (Bogdanka).
Czerwone kartki: Duda (Katowice, 78 min, za drugą żółtą) - Sołdecki (Bogdanka, 73 min, za drugą żółtą), (Renusz (Bogdanka, 90 min, za drugą żółtą).
Sędziował: Jarosław Rynkiewicz (Zielona Góra)
OPINIE TRENERÓW
– Wiedzieliśmy gdzie przyjeżdżamy i że będzie ciężko. Wiedzieliśmy też o sobie prawie wszystko, więc trudno było się czymś zaskoczyć. Moja drużyna pokazała, zwłaszcza w drugiej połowie pokazywała, że zasłużyła w Katowicach przynajmniej remis. Zawsze są kontrowersje, a tym bardziej jeśli jest 1:0 i bramka pada z rzutu karnego. Oczywiście każdy widzi to inaczej, a ja powiem, że w życiu nie gwizdnąłbym takiego karnego. Natomiast kibice i sympatycy GKS Katowice powiedzą, że dla nich faul był ewidentny. Ale na pewno nie było to w duchu gry. Dlatego przede wszystkim chciałbym skupić się na charakterze mojej drużyny. A my grając w dziesięciu czy dziewięciu nadal atakowaliśmy i angażowaliśmy się w grę. Nie chcieliśmy odpuścić. I jak tak dalej będzie to wyglądało wówczas punkty na wyjazdach na pewno przyjdą. Niestety w Katowicach nie daliśmy rady, mimo że poza domem zagraliśmy jeden z najlepszych meczów w tym sezonie. Piłka pierwszoligowa jest taka, że często gra i sytuacje nie przekładają się na wynik.
Rafał Górak (GKS Katowice)
– Niewątpliwie rozegraliśmy trudne spotkanie, to był dla nas morderczy bój. I dlatego bardzo się cieszę, że udało się zakończyć go zwycięstwem. W pierwszej połowie graliśmy bardzo dobre zawody, w drugiej połowie radziliśmy sobie dobrze, za to świetnie grała Bogdanka. I taka jest prawda, w drugiej połowie Bogdanka osiągnęła przewagę optyczną. My wiele podobnych meczów już wcześniej przegraliśmy, a w szczególności u siebie. Dlatego teraz jestem niezmiernie szczęśliwy, że wygraliśmy i zainkasowaliśmy trzy punkty, w spotkaniu z bardzo wymagającym rywalem.