Piłkarze Marka Saganowskiego wyraźnie łapią wiatr w żagle. W sobotę pokonali Sokoła Ostróda 4:1. W czterech ostatnich występach wywalczyli 10 punktów. A w poprzednich dziewięciu… dziewięć.
Od pierwszego gwizdka żółto-biało-niebiescy dominowali, mieli swoje sytuacje, ale jak to w domowych meczach Motoru bywa z gola cieszyli się rywale.
Po kwadransie szansę na wyrównanie miał Ariel Wawszczyk. Po chwili wydawało się, że musi paść gol dla gospodarzy. Kamil Kumoch znalazł się w polu karnym, ale bramkarz nie dał się zaskoczyć. Na szczęście drużyna trenera Saganowskiego nie załamała się takim obrotem sprawy i dalej atakowała.
Efekty przyszły w 20 minucie. Filip Wójcik zagrał na dalszy słupek do zupełnie niepilnowanego Rafała Króla, który przyjął sobie piłkę i spokojnie strzelił do siatki po długim rogu. Później niewiele do szczęścia zabrakło Piotrowi Ceglarzowi, który minimalnie spóźnił się do piłki, a głową uderzał jeszcze Krzysztof Ropski.
Końcówka pierwszej odsłony nie była już tak ciekawa, a częściej przy piłce utrzymywali się nawet goście z Ostródy. Nie miało to jednak przełożenia na konkretne sytuacje pod bramką Sebastiana Madejskiego.
Kibice ekipy z Lublina czekali na drugą odsłonę, bo ostatnio zwłaszcza pierwszy kwadrans po przerwie, to najlepszy okres gry Motoru. Nie inaczej było w sobotę. W 52 minucie Kumoch dobrze wypatrzył Pawła Moskwika, a ten w polu karnym przełożył sobie piłkę na prawą nogę, a przy okazji łatwo minął jednego z rywali i po chwili idealnie przymierzył po długim rogu. Pięć minut później powinno być po meczu. Wójcik był o ułamek sekundy szybszy od obrońcy, dzięki czemu „dziubnął” sobie piłkę do przodu i wyszedł sam na sam z bramkarzem. Kompletnie nie miał jednak pomysłu, jak zakończyć akcję, bo kiedy stanął oko w oko z golkiperem, to zatrzymał się i wywalczył tylko rożnego.
Znacznie lepiej pod bramką przeciwnika zachował się Ropski, który efektownym „krzyżyczkiem” posłał piłkę do siatki i już w 59 minucie zrobiło się 3:1. A jeżeli ktoś miał jeszcze wątpliwości, czy Tomasz Swędrowski i spółka przedłużą dobrą passę, to w 65 minucie zdecydowanie było już po zawodach. To właśnie „Swędro” był sam na sam z golkiperem Sokoła, ale ten pojedynek Błażej Niezgoda wygrał. Futbolówka spadła pod nogi Wójcika, a ten „zabawił” się z defensywą gości. Zamarkował strzał lewą nogą, po chwili prawą aż w końcu ponownie przełożył piłkę na lewą i uderzył do siatki obok kompletnie zdezorientowanych rywali.
W końcówce mogły paść kolejne gole dla żółto-biało-niebieskich, ale tym razem zimnej krwi pod bramką zabrakło Danielowi Świderskiemu, czy Leszkowi Jagodzińskiemu. I tak gospodarze nie powinni jednak narzekać. Pierwszy raz w tym sezonie strzelili cztery bramki. A dzięki 10 wygranej w rozgrywkach zbliżyli się do szóstej obecnie Skry Częstochowa na sześć punktów.
Już za tydzień kolejne ciekawe spotkanie. Tym razem w Krakowie z tamtejszym Hutnikiem (sobota, 15 maja, godz. 17).
Motor Lublin – Sokół Ostróda 4:1 (1:1)
Bramki: R. Król (20), Moskwik (52), Ropski (59), Wójcik (65) – Mazurowski (10).
Motor: Madejski – M. Król (89 Rak), Grodzicki, Wawszczyk, Moskwik, Wójcik (79 Pakulski), Swędrowski, R. Król, Kumoch (78 Jagodziński), Ceglarz (89 Cichocki), Ropski (71 Świderski).
Sokół: Niezgoda – Zimmer, Wicki, Zalewski, Mazurowski, Dobosz, Gajda, Żwir, Brzuzy (73 Czajkowski), Kalinowski (73 Mozler), Wolny (73 Siemaszko).
Żółte kartki: Moskwik – Wicki, Żwir.
Sędziował: Paweł Kukla (Kraków).
ߘᠼa href="https://t.co/6vE0YIX6dV">pic.twitter.com/6vE0YIX6dV
— Motor Lublin (@MotorLublin) May 8, 2021
⚽️ߥ堼a href="https://t.co/j33cudiQXC">pic.twitter.com/j33cudiQXC
— Motor Lublin (@MotorLublin) May 8, 2021