W sobotę wszyscy skazywali Dumę Powiśla na pożarcie. Trudno się jednak dziwić, bo Wisła Grupa Azoty pojechała do Olsztyna na mecz z niepokonanym w tym roku Stomilem. I w 18 minut rozprawiła się z czołowym zespołem eWinner II ligi zdobywając trzy gole. I właśnie wynikiem 0:3 zakończyły się zawody. A to oznacza, że puławianie wrócili do strefy barażowej i po raz kolejny wypchnęli z niej Motor Lublin.
Jeżeli przegrywasz u siebie z Pogonią Siedlce, to chyba trudno się dziwić, że nikt nie stawia na ciebie w starciu z tak mocnym zespołem, jak Stomil. Podopieczni Mariusza Pawlaka po raz kolejny udowodnili jednak, że są drużyną nieobliczalną. W sobotę do składu wrócił Mateusz Klichowicz, ale zdecydowanie postacią numer jeden był Adrian Paluchowski.
Już w drugiej minucie, to właśnie „Paluch” wykorzystał dośrodkowanie Dominika Cheby i otworzył wynik spotkania. Gospodarze nie zdążyli jeszcze wyjść z szoku, a już przegrywali 0:2. I znowu spore słowa uznania trzeba skierować w kierunku Paluchowskiego. To napastnik przyjezdnych sam rozpoczął pressing i wymusił błąd bramkarza rywali, który trafił w doświadczonego snajpera, a piłka spadła pod nogi Dominika Banacha, który wpakował ją do siatki.
Kibice zgromadzeni na stadionie w Olsztynie lub, jak głosił transparent na gruzowisku w Olsztynie (pierwsza liga blisko, a stadion gruzowisko – napisali fani gospodarzy) pewnie mieli nadzieję, że nie wszystko jest jeszcze stracone. Musieli ją jednak porzucić w 18 minucie. Po wrzutce w pole karne Przemysław Skałecki i Paluchowski znaleźli się sami przed bramkarzem, ale ten pierwszy przepuścił piłkę, żeby boczny arbiter nie pokazał spalonego, a drugi z graczy zrobił swoje i podwyższył prowadzenie przyjezdnych na 3:0. I z takim wynikiem obie ekipy udały się na przerwę.
W drugiej połowie Stomil starał się jeszcze o kontaktowe trafienie i kilka razy było naprawdę blisko. Wisłę raz uratował słupek, później udało się wybić piłkę z linii bramkowej, a miejscowi posłali w pole karne Piotra Zielińskiego niezliczoną ilość dośrodkowań. Po drugiej stronie boiska mecz definitywnie mógł zamknąć Kamil Kargulewicz, który kilka razy w pojedynkę wyprowadził groźne kontry. Problem w tym, że także sam chciał je kończyć, a pudłował. Wynik nie uległ jednak zmianie i arcyważne trzy punkty pojechały do Puław.
Za tydzień podopieczni trenera Pawlaka zagrają u siebie ze Śląskiem II Wrocław i nie mogą tym razem zmarnować szansy na umocnienie się w czołowej szóstce, jeżeli ciągle marzą o Fortuna I Lidze.
Stomil Olsztyn – Wisła Grupa Azoty Puławy 0:3 (0:3)
Bramki: Paluchowski (2, 18), Banach (7).
Stomil: Mądrzyk – Wójcik, Kośmicki, Sadowski (73 Florek), Waleńcik, Karlikowski (46 Maćkowiak), Krawczun (62 Szypulski), Spychała (46 Stromecki), Shibata, Żwir, Kurbiel (62 Caetano).
Wisła: Zieliński – Cheba, Błyszko, Wiech, Czajkowski, Banach (82 Przywara), Skałecki (72 Kołtański), Kona, Ryszka (90 Majewski), Klichowicz (72 Kargulewicz), Paluchowski (90 Wlaźlik).
Żółte kartki: Krawczun, Sadowski – Skałecki, Wiech, Ryszka.
Sędziował: Radosław Trochimiuk (Ciechanów). Widzów: 2672.