Nie był to wielki występ, ale najważniejsze są punkty. Beniaminek z Puław pokonał na inaugurację nowego sezonu spadkowicza z Fortuna I Ligi GKS Bełchatów 2:1.
Po trzech latach Duma Powiśla znowu wystąpiła na poziomie centralnym. Na pewno gospodarze dobrze rozpoczęli zawody. Wystarczyły 22 minuty, a już na tablicy wyników pojawił się rezultat 2:0. Obie bramki padły po rzutach karnych. W ósmej minucie faulowany był Adrian Paluchowski, a następnie Ednilson.
Pierwszą jedenastkę wykorzystał za to Bartłomiej Bartosiak, czyli piłkarz, który większość swojej kariery spędził właśnie w Bełchatowie. Noga jednak nie zadrżała i wychowanek „Brunatnych” otworzył wynik spotkania. Drugiego karnego nie zmarnował za to król strzelców poprzedniego sezonu w grupie czwartej III ligi – Paluchowski.
Po takim początku wydawało się, ze kolejne gole dla puławian to tylko kwestia czasu i wielkich emocji na stadionie MOSiR nie będzie. Dominik Cheba minimalnie przestrzelił po próbie z dystansu, a w 35 minucie było jeszcze bliżej. Tym razem Bartosiak przymierzył tylko w słupek. A to zemściło się 180 sekund później, kiedy Martin Klabnik huknął na bramkę Piotra Owczarzaka z rzutu wolnego. Młody golkiper chyba mógł zrobić więcej, ale ostatecznie nie odbił piłki. Efekt? Zamiast schodzić na przerwę z wynikiem 3:0 Wisła prowadziła tylko 2:1. A to oznaczało, że goście jeszcze nie zrezygnują z walki o punkty.
I dokładnie tak było. Piłkarze Patryka Rachwała robili co mogli, żeby wyrównać stan rywalizacji. Druga połowa to przede wszystkim sporo walki i mniej klarownych okazji na gole. Gospodarze kilka razy znajdowali się w sporych tarapatach, zresztą sami komplikowali sobie życie. Było sporo niedokładnych podań, łatwych strat i nieporozumień w defensywie. Za każdym razem wychodzili jednak z opresji obronną ręką.
Albo skutecznymi interwencjami popisywał się kapitan Wisły Mateusz Pielach, albo drużynie przyjezdnych brakowało ostatniego podania. W kilku sytuacjach na pewno lepiej mogli się też zachować gospodarze. Kilka razy „szarpał” Ednilson, ale też brakowało pomysłu na sfinalizowanie akcji. Carlos Daniel nie wykorzystał przechwytu „Ediego”, a rezerwowy Krystian Puton po udanym dryblingu huknął w plecy jednego z obrońców.
W 81 minucie Adrian Bielka został zablokowany, a kilka chwil później Pielach to samo zrobił ze strzałem Kamila Mizery. Jeszcze w szóstej minucie doliczonego czasu gry w szesnastce Dumy Powiśla zrobiło się gorąco, ale Waldemar Gancarczyk nie zdołał dokładnie dograć do żadnego ze swoich kolegów i trzy punkty jednak zostały w Puławach.
Za tydzień podopieczni Mariusza Pawlaka zagrają na wyjeździe z rezerwami Lecha Poznań. To spotkanie odbędzie się we Wronkach, w sobotę 7 sierpnia, o godz. 17.
ZDANIEM TRENERÓW
Patryk Rachwał (GKS Bełchatów)
– Chciałbym pogratulować zespołowi Wisły Puławy i trenerowi Mariuszowi Pawlakowi. Chcę też podziękować swoim zawodnikom za wysiłek, który włożyli w ten mecz. Walczyliśmy do samego końca i mieliśmy swoje sytuacje. Nie potrafiliśmy ich jednak wykorzystać, dlatego wracamy do domu z niczym. Na ławce rezerwowych mieliśmy chyba tylko dwóch nie młodzieżowców, reszta to chłopcy praktycznie z rocznika 2003. Dzieje się to dla nich bardzo szybko, dlatego trzeba dać im czas. Niektórzy zagrali lepiej, niektórzy gorzej, ale mogę powiedzieć, że będą wprowadzani do zespołu na dużym spokoju.
Mariusz Pawlak (Wisła Puławy)
– Widać, że GKS ma swój pomysł na grę i że zespół powstaje. Widzieliśmy to już przy okazji analizy tej drużyny, a podczas meczu wszystko się potwierdziło. Życzę Patrykowi i klubowi z Bełchatowa, jak najlepiej. Jeżeli chodzi o naszą grę, to bardzo cieszę się może nie z całej pierwszej połowy, ale z wielu fragmentów tej części gry i z tego co chcieliśmy robić na boisku, nad czym pracowaliśmy. Na pewno było u nas sporo debiutów, także seniorów w II lidze. Dlatego zdawaliśmy sobie sprawę, że to będzie trudne spotkanie. I takie było. Wynik jest pozytywny, bo Wisła wygrała. Na pewno chcieliśmy tak wystartować. Po ostatnim sparingu, który nam nie wyszedł śmialiśmy się, że chcieliśmy zmylić drużynę z Bełchatowa. Wyszło na to, że się nam udało. Cieszymy się, że punkty zostają w Puławach. Widać jednak, że liga będzie wyrównania i trudna. Dlatego potrzebna jest koncentracja i odpowiedzialność, to co w pewnych fragmentach było na dobrym poziomie. Razem wygrywamy i przegrywamy, dlatego nie chcę mówić indywidualnie o poszczególnych zawodnikach. Musimy mocno pracować nie tylko nad grą w ataku. Teraz zespoły w drugiej lidze są lepiej zorganizowane, są i drużyny, które prezentują poziom pierwszoligowy. Jestem zadowolony także ze zmian, bo Łukasz Kacprzycki, Emil Drozdowicz, czy Krystian Puton nie wyszli w pierwszym składzie, ale mocno pracowali w okresie przygotowawczym. Mam jednak tyle meczów, że będziemy rotować składem, a ja podkreślam, że chcę się koncentrować zawsze na zespole.
Wisła Puławy – GKS Bełchatów 2:1 (2:1)
Bramki: Bartosiak (8-z karnego), Paluchowski (22-z karnego) –
Wisła: Owczarzak – Cheba, Pielach, Cyfert, Kuban, Bartosiak (66 Kacprzycki), Skałecki, Lisowski (76 Czelny), Carlos Daniel, Ednilson (76 Puton), Paluchowski.
GKS: Komar – M. Gancarczyk, Klabník, Dobosz, Szymonek, Warnecki (80 Mizera), W. Gancarczyk, Ryszka, Gabor (41 Przywara), Golański (80 Bielka), Sołtysiński (61 Flaszka).
Żółte kartki: Ednilson Furtado, Skałecki – Dobosz, Golański, Ryszka, W. Gancarczyk.
Sędziował: Mateusz Jenda (Warszawa).