Już po raz piąty z rzędu Avia nie potrafiła wywalczyć w Świdniku kompletu punktów. Tym razem piłkarze Łukasza Mierzejewskiego musieli przełknąć bardzo gorzką pigułkę, bo trzy punkty zabrał im KS Wiązownica, czyli rywal ze strefy spadkowej. Beniaminek wygrał na stadionie przy ul. Sportowej 1:0.
W tym sezonie żółto-niebiescy zdecydowanie lepiej radzą sobie na wyjazdach, gdzie zdobyli większość punktów. Przed tygodniem pokonali nawet lidera – Cracovię II 3:2. Kibice liczyli, że skoro udało się ograć najlepszy zespół w grupie czwartej III ligi, to musi się też udać w starciu z trzecią drużyną od końca.
Niestety, szybko okazało się, że to nie będzie takie proste. Już w 24 minucie jedna z nielicznych akcji gości przyniosła im prowadzenie. Piłkarze z Wiązownicy wywalczyli rzut wolny, a po centrze w pole karne na 0:1 trafił Kacper Drelich, który kilka lat temu zakładał nawet żółto-niebieską koszulkę.
W tym momencie było jasne, jaki będzie scenariusz spotkania. Gospodarze będą musieli grać w ataku pozycyjnym i próbować skruszyć mur, który będzie się tak naprawdę składał z 11 rywali. I dokładnie tak było, tyle że Mateusz Kompanicki i spółka mieli problem, żeby wypracować sobie jakąkolwiek sytuację. W pierwszej połowie szczęścia próbował z dystansu Paweł Uliczny, ale bez powodzenia. W końcówce, po stałym fragmencie gry w polu karnym przyjezdnych zrobił się porządny „kocioł”, ale bramkarz nie musiał ostatecznie interweniować, bo wyręczali go obrońcy.
Druga odsłona? Świdniczanie atakowali z większym animuszem i na pewno kilka razy postraszyli przeciwnika. Szybko były uderzenia: Dominika Malugi zza pola karnego, „główka” Patryka Drozda, a niewiele zabrakło, żeby z bliska futbolówkę do siatki wepchnął Roman Mykytyn.
W 67 minucie swoją szansę miał Kompanicki, ale jego uderzenie głową minęło bramkę rywali. „Kompan” w 78 minucie znalazł się sam przed bramkarzem Wiązownicy. Kąt był jednak ostry i górą w tym pojedynku był golkiper gości. Żółto-niebiescy do końca naciskali w poszukiwaniu wyrównania. Niestety, bez powodzenia. Efekt? Po sześciu występach przed własną publicznością mają na koncie: jedno zwycięstwo, trzy remisy i dwie porażki.
– Ten mecz pokazał, że jak się nie strzela goli, to ciężko myśleć o zwycięstwach. Można powiedzieć, że spotkanie przez 90 minut było pod naszą kontrolą. Niepotrzebny faul w sytuacji, kiedy rywal był tyłem do naszej bramki spowodował, że straciliśmy gola. Krycie w polu karnym też powinno być lepsze. Mieliśmy dużą przewagę, ale pojawiały się problemy, kiedy dochodziliśmy na 20 metr. Rywale bardzo dobrze się bronili przez całą drugą połowę. Mieliśmy kilka niezłych szans, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Wszyscy liczyliśmy, że po wygranej z Cracovią II pójdziemy za ciosem także u siebie. Sporo rozmawialiśmy, ale wychodzi na to, że nie potrafimy wyciągnąć wniosków. Powiedziałem jednak chłopakom, że w drugiej połowie podjęliśmy walkę i nie mogę mieć pretensji. W pierwszej brakowało nam jednak większych chęci do atakowania – mówi Łukasz Mierzejewski.
W sobotę gospodarzom nie pomógł Wojciech Białek, którego zabrakło nawet na ławce rezerwowych. Król strzelców poprzednich rozgrywek nie mógł zagrać z powodu problemów osobistych. A dobra informacja jest taka, że za tydzień Avia zagra na wyjeździe z Unią Tarnów.
Avia Świdnik – KS Wiązownica 0:1 (0:1)
Bramka: Drelich (24)
Avia: Rosiak – Drozd, Midzierski, Kursa, Niewęgłowski, Mykytyn, Maluga (60 Kunca), Uliczny, Kocoł (76 Górka), Zając, Kompanicki (78 Rak).