W rundzie jesiennej kibice ze Świdnika musieli czekać do trzeciej kolejki, żeby ich pupile odnieśli zwycięstwo. Wiosną było jeszcze gorzej. Dopiero w piątej serii gier w tym roku Avia zgarnęła pełną pulę. W sobotę pokonała u siebie KSZO Ostrowiec Świętokrzyski 3:1.
Na początek 2021 roku piłkarze Łukasza Mierzejewskiego „uciułali” punkt w czterech meczach. Strzelili zaledwie trzy bramki, a stracili aż siedem. Na szczęście w sobotę do strzelania wrócił Wojciech Białek i od razu żółto-niebiescy mogli cieszyć się z wygranej.
Popularny „Biały” na gola czekał siedem spotkań. Ostatni raz na listę strzelców wpisał się na początku listopada, kiedy Avia pokonała w Łagowie tamtejszy ŁKS 4:1. W sobotę, to właśnie doświadczony napastnik otworzył wynik zawodów w 21 minucie, kiedy znalazł się w odpowiednim miejscu i z bliska popisał się skuteczną dobitką.
Niestety, gospodarze długo się nie cieszyli. Jeden z obrońców żółto-niebieskich zagrał ręką we własnym polu karnym i sędzia przyznał „Kszokom” karnego. A z 11 metrów nie pomylił się Michał Paluch. Taki wynik utrzymał się do przerwy, chociaż w końcówce Rafał Kursa nieźle strzelił głową, ale ostatecznie futbolówka poszybowała nad poprzeczką.
Kluczowa dla losów spotkania była akcja z 52 minuty, kiedy Białek był faulowany przez Macieja Kraśniewskiego w szesnastce przyjezdnych. Nie dość, że zawodnik rywali wyleciał z boiska z czerwoną kartką, to dodatkowo żółto-niebiescy dostali karnego. Skutecznym egzekutorem okazał się Białek, dzięki czemu gospodarzom grało się już zdecydowanie łatwiej. A 38-latek zapisał na swoim koncie bramki numer 14 i 15 w obecnych rozgrywkach.
Można powiedzieć, że do tego momentu spotkanie było wyrównane. Przyjezdni w dziesiątkę nie byli jednak w stanie dotrzymać kroku przeciwnikowi. Avia dominowała i miała szanse, żeby zamknąć zawody. Nieźle z dystansu przymierzył Paweł Uliczny, ale jednak niecelnie. Na ostatni kwadrans na murawie zameldował się Mateusz Kompanicki. I od razu „Kompan” miał swoją szansę. Zdecydował się na uderzenie w krótki róg, ale bramkarz rywali był czujny. O trafienie mógł się też pokusić Piotra Darmochwał. Paweł Lipiec miał duże problemy z jego strzałem i o mały włos sam nie wrzucił sobie piłki do bramki.
W doliczonym czasie gry raz jeszcze w dogodnej sytuacji znalazł się Kompanicki. Tym razem były gracz Chełmianki, czy GKS Katowice już szansy nie zmarnował i bliska ustalił rezultat na 3:1. A gospodarze mogli głęboko odetchnąć, bo po serii kiepskich wyników wylądowali w środku tabeli.
– Tym razem wszystko zagrało, tak jak sobie tego życzyliśmy – cieszy się Łukasz Mierzejewski, trener klubu ze Świdnika. – Naprawdę nie ma się do czego przyczepić, jeżeli chodzi o grę poszczególnych zawodników. Wszyscy naprawdę zagrali na dobrym poziomie. A wcześniej właśnie tego nam brakowało. Było za dużo dysproporcji i zbyt wielu graczy wypadało nam z formą na danym mecz. Mogę powiedzieć, że w spotkaniu z KSZO i wynik i gra były dobre. Teraz z większym optymizmem możemy czekać na kolejne mecze. Jeżeli będziemy się prezentowali tak, jak w sobotę, to powinno być nam łatwiej o punkty. Z każdym rywalem trzeba jednak walczyć na sto procent, nikt nie odda punktów za darmo – dodaje popularny „Mierzej”.
Avia Świdnik – KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski 3:1 (1:1)
Bramki: Białek (21, 53-z karnego), Kompanicki (90+1) – Paluch (24-z karnego).
Avia: Szelong – Niewęgłowski, Mykytyn, Kursa, Dobrzyński, Uliczny, Wójcik (69 Cielebąk), Darmochwał, Szpak (76 Kompanicki), Maluga, Białek.
KSZO: Lipiec – Kraśniewski, Dwórzyński, Zając (86 Szydłowski), Zaklika, Partyka, Persona (66 Majewski), Paweł Kaczmarek (66 Nowak), Smuczyński (55. Głaz), Stanisławski, Paluch.
Żółte kartki: Maluga – Lipiec.
Czerwona kartka: Kraśniewski (KSZO, 52 min, za faul).
Sędziował: Rafał Szydełko (Rzeszów).