W ostatnim domowym meczu w sezonie 23/24 piłkarze Świdniczanki wreszcie dali swoim kibicom sporo radości. Drużyna Łukasza Gieresza rozbiła Sokół Sieniawa 5:2. Dzięki temu zapewniła sobie utrzymanie, a przy okazji przełamała się na własnym stadionie. Poprzednio z kompletu punktów przy ul. Turystycznej beniaminek cieszył się… 20 kwietnia.
Już w szóstej minucie Sokół próbował rozegrać akcję od tyłu, ale szybko stracił piłkę na rzecz Michała Zubera. „Zubi” pognał do linii końcowej i zagrał pod bramkę do Michała Palucha, który z problemami, ale jednak z najbliższej odległości wepchnął futbolówkę do siatki.
W 20 minucie Kamil Sikora uciekł rywalowi na środku boiska, w odpowiednim momencie dograł do Zubera na lewym skrzydle, a ten podał niemal w to samo miejsce, co na początku spotkania. Tam ponownie był Paluch, który raz jeszcze z bliska umieścił piłkę w bramce rywali.
W końcówce pierwszej części spotkania, w niegroźnej sytuacji goście wywalczyli rzut karny. Po rzucie rożnym „Świdnia” próbowała oddalić grę od swojej szesnastki. Piłka w narożniku pola karnego spadła pod nogi jednego z rywali, a po chwili wpadł na niego Zuber.
Sędzia się nie wahał i szybko wskazał na „wapno”. A z 11 metrów nie pomylił się Sebastian Kwaczreliszwili. Gospodarze szybko odzyskali jednak dwubramkową zaliczkę. Po dalekim i celnym wykopie Pawła Sochy w powietrzu powalczył Paluch, a do piłki tuż przed obrońcą dopadł Sikora. Na koniec w sytuacji sam na sam, z zimną krwią podwyższył na 3:1.
Na kolejne trafienia trzeba było sporo poczekać. W 80 minucie Patryk Czułowski zagrał sprytnie w pole karne, a Klaudiusz Sypeń podał wzdłuż bramki do Igora Kuchty, który bez przyjęcia huknął do siatki zamykając ostatecznie mecz.
Sypeń, który wszedł na boisko na ostatnie 20 minut do asysty dorzucił jeszcze pięknego gola. W 86 minucie dostał piłkę na skraju pola karnego, przygotował ją sobie do strzału i oddał perfekcyjne uderzenie, bo w samo okienko bramki rywali. Ostatnie słowo należało do Sokoła, a konkretnie do Arleisona Martineza, który ustalił wynik na 5:2.
– Chcieliśmy zapewnić sobie utrzymanie, jak najszybciej. Wyniki ułożyły się tak, że mieliśmy nasz los we własnych rękach i postawiliśmy kropkę nad i. Ta runda pokazała jednak prawdziwe oblicze naszej grupy. Sokół był już pogodzony ze spadkiem i zagrał otwarty futbol. Dzięki temu łatwiej było wykorzystywać te przestrzenie. Uważam, że ten końcowy wynik, czyli utrzymanie to sukces naszej drużyny i klubu. Byliśmy nowicjuszem w tej lidze, a patrząc z perspektywy ubiegłych lat, lubelski beniaminek ostatnio szybko wracał do czwartej ligi. My to przełamaliśmy. Dlatego utrzymanie w obliczu naszych problemów w tym sezonie trzeba uznać za sukces. Teraz czekamy na rozmowy z właścicielami odnośnie kolejnych rozgrywek. Widać, że trzecia liga idzie bardziej w kierunku profesjonalizacji i trzeba być na to gotowym – mówi Łukasz Gieresz, trener „Świdni”.
Świdniczanka Świdnik – Sokół Sieniawa 5:2 (3:1)
Bramki: Paluch (5, 20), Sikora (45), Kuchta (80), Sypeń (86) – Kwaczreliszwili (41-z karnego), Martinez (89).
Świdniczanka: Socha – Bartoszek (71 Sypeń), Pielach, Ptaszyński, Kotowicz (64 Morenkov), Sikora (85 Kisiel), Futa, Kutyła (64 Kuchta), Czułowski, Zuber, Paluch (85 Koper).