Rozmowa z Łukaszem Giereszem, trener Świdniczanki
- Czy po wygranej z Lublinianką w finale Pucharu Polski była szansa chociaż na łyka szampana?
– To spotkanie, to był tak naprawdę dodatek do naszego głównego celu, a wszyscy zdają sobie sprawę, co chcemy jeszcze osiągnąć w tym sezonie. Zrobiliśmy swoje i zdobyliśmy ten pierwszy, historyczny puchar dla Świdniczanki. Na pewno nie wpadamy jednak w euforię, tylko już zaczynamy myśleć o kolejnym przeciwniku, dlatego teraz najważniejszy jest już sobotni mecz ze Stalą Kraśnik. A na szampana jeszcze poczekamy, jak uda się osiągnąć ten cel podstawowy.
- Sporo dobrego podczas finału zrobiliście w bocznych sektorach boiska…
– Na pewno tak i zgadzam się z tym, że te boczne sektory były ważne. Trzeba jednak docenić przede wszystkim pracę pomiędzy liniami. Tam szukaliśmy miejsca i na to się nastawialiśmy przed pierwszym gwizdkiem. Dlatego dużą satysfakcję dała nam bramka Arka Bednarczyka. Było w tej akcji wiele podań, a na koniec perfekcyjne uderzenie do bramki, właśnie tego oczekiwaliśmy.
- A druga połowa? Wiadomo, że przy wyniku 4:0 trudno już o maksymalną koncentrację, ale zlitowaliście się trochę nad młodym rywalem z Lublina…
– Tak naprawdę z naszej perspektywy trzeba przyznać, że ta druga połowa się po prostu odbyła. Zmiany niewiele wniosły do gry, ale będziemy jeszcze o tym rozmawiali i na pewno dokładnie przeanalizujemy całą sytuację.
- Miłosz Kutyła musiał opuścić boisko jeszcze w pierwszej połowie. To jakiś poważny uraz?
– Wszystko wydarzyło się sytuacji „stykowej”, dostał w okolice Achillesa i poczuł ból, więc musieliśmy dokonać zmiany. A co będzie dalej, to się dopiero okaże. Jeżeli chodzi o inne kontuzje, to myślę, że sobie z nimi poradzimy. Mimo wszystko w meczu z Lublinianką nie chcieliśmy jeszcze ryzykować występów: Mateusza Pielacha i Dawida Wójcika. Mam jednak nadzieję, że obaj na sobotę będą już gotowi.
- Chyba wysoki wynik środowego spotkania cieszy także z tego powodu, że dał pan odpocząć kilku zawodnikom…
– Dokładnie, wygraliśmy dosyć pewnie, część chłopaków mogła trochę odpocząć, a reszta będzie miała dwa dni na regenerację i w sobotę o godz. 16 czeka nas domowe spotkanie ze Stalą Kraśnik, które w tym momencie traktujemy już jako najważniejsze w tym tygodniu.