Po wygranej z Ładą piłkarze Tomasovii spodziewali się trudniejszego spotkania przeciwko Świdniczance. I na pewno tak było, bo jeszcze do 74 minuty podopieczni Pawła Pranagala remisowali z liderem grupy drugiej. W ostatnim kwadransie niebiesko-biali zaliczyli jednak dwa trafienia i ostatecznie wygrali 3:1.
Długo żadnej z drużyn nie udawało się otworzyć wyniku. To, co najciekawsze w pierwszej odsłonie wydarzyło się w samej końcówce. Najpierw w 37 minucie Damian Szuta wywalczył rzut karny i sam poszkodowany wykorzystał jedenastkę.
Minęło dosłownie kilkadziesiąt sekund i gospodarze odpowiedzieli. Dużą cegiełkę do gola na 1:1 dorzucili jednak piłkarze z Tomaszowa Lubelskiego, a konkretnie Ireneusz Baran. Michał Zuber zagrał na lewym skrzydle do obiegającego go Michała Martyny, a ten posłał centrę w pole karne. Baran próbował wybić piłkę głową, ale pechowo wpakował ją do swojej bramki.
Od razu po przerwie podopieczni Pawła Babiarza ruszyli do ataku. Niebiesko-biali byli częściej przy piłce, a kiedy jej nie mieli, to stosowali wysoki pressing i nie pozwalali rywalom wyjść ze swojej połowy. Było też kilka szans, żeby objąć prowadzenie. W dobrych sytuacjach pudłowali jednak: Karol Karólak, Jakub Szuta, czy jego brat Damian. Lepiej akcję mógł też rozegrać Patryk Słotwiński, ale zamiast strzelać szukał jeszcze kolegów.
Na kwadrans przed końcowym gwizdkiem goście dopięli swego. Po rzucie rożnym głową na 1:2 strzelił Arkadiusz Smoła. A w samej końcówce kolejny stały fragment gry i znowu centra z narożnika boiska skończyła się zamieszaniem w polu karnym Świdniczanki. Przyjezdni oddali kilka strzałów, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki, a z bliska do siatki wpakował ją Patryk Dorosz, który dosłownie kilka chwil wcześniej pojawił się na murawie.
Efekt? Wygrana numer 17 Tomasovii w 18 występie ligowym w tym sezonie. W weekend podopieczni trenera Pawła Babiarza zagrają jeszcze na wyjeździe z Gryfem Gminą Zamość (sobota, godz. 12). Z kolei Świdniczanka o tej samej porze zmierzą się z Granitem Bychawa.
– Rywale w pierwszej połowie dotrzymywali nam kroku i też mieli swoje szanse. W drugiej zdominowaliśmy mecz, a bramki mogły paść wcześniej. Skuteczność, która ostatnio była naszą mocną stroną tym razem szwankowała. Zachowywaliśmy się niefrasobliwie pod bramką przeciwnika. Cieszę się jednak z wygranej, z solidności i że chłopaki super wybiegali ten mecz. A przecież graliśmy na trudnym terenie – mówi Paweł Babiarz, trener Tomasovii.
Okazuje się też, że zawsze musi być ten pierwszy raz, jeżeli chodzi o gola samobójczego, bo w środę obchodzący jutro 40 urodziny Ireneusz Baran zaliczył swojego pierwszego „swojaka”.
Świdniczanka Świdnik Mały – Tomasovia Tomaszów Lubelski 1:3 (1:1)
Bramki: Baran (39-samobójcza) – D. Szuta (37-z karnego), Smoła (75), Dorosz (90).
Świdniczanka: Kowalczyk – Warecki, Kopyciński, Żmuda (8 Martyna), Kowalski, Stępień, Szczerba, Babiarz, Pędlowski, Kowalewski (84 Śliwa), Zuber.
Tomasovia: Bartoszyk – Pleskacz, Chmura, Zozulia, Baran (64 Żurawski), Karólak (75 Sałamacha), Smoła (90 Chudyga), Skiba, Słotwiński, D. Szuta (90 Lomber), J. Szuta (87 Dorosz).
Żółta kartka: Skiba (Tomasovia).
Sędziował: Karol Iwanowicz (Lublin).