GKS dwukrotnie musiał odrabiać straty, aby uchronić się przed porażką. A mimo to łęcznianie nie wracali do domu usatysfakcjonowani. – Gdyby oba zespoły wykorzystały swoje szanse, to nie byłoby 2:2, tylko 10:4 dla nas – skwitował kapitan gości Veljko Nikitović.
– Żałuję sytuacji, których nie wykorzystaliśmy, zwłaszcza na początku drugiej połowy. Gdyby nie nasz brak skuteczności, pokonalibyśmy Niecieczę – ocenił szkoleniowiec "zielono-czarnych”.
Miejscowi wyszli na prowadzenie w 25 min. Jednak w tej sytuacji, poza błędami defensywy, było też sporo przypadku. W pierwszej części GKS też miał swoje szanse, których nie wykorzystali Paweł Kaczmarek i Tomas Pesir. Po główce Czecha świetną interwencją popisał się Maciej Budka.
Po przerwie na boisku pojawił się Ricardinho i akcje przyjezdnych nabrały kolorytu. Pod bramką Niecieczy raz po raz rosła temperatura. Niestety w niedzielę najbardziej nieskuteczny – na fatalnym boisku – był Nildo.
W 64 min znowu zrobił się remis, po płaskim uderzeniu Kaczmarka. Niestety odpowiedź miejscowych była natychmiastowa i znowu w roli głównej wystąpił Pawlusiński. Łęcznianie uratowali jeden punkt po pięknym uderzeniu Radosława Bartoszewicza, z przeszło 20 metrów.
– Z remisu na wyjeździe można się cieszyć, ale my czujemy głównie niedosyt. Mieliśmy mnóstwo sytuacji, w tym stuprocentowych. Niestety, nawet z kilku metrów nie strzelaliśmy do siatki. Można powiedzieć, że z bramkarza Niecieczy sami zrobiliśmy bohatera spotkania – skomentował Veljko Nikitović.
Nieciecza – GKS Bogdanka Łęczna 2:2 (1:0)
BRAMKI
1:0 – Pawlusiński (25), 1:1 – Kaczmarek (64), 2:1 – Pawlusiński (68), 2:2 – Bartoszewicz (82)
SKŁADY
Nieciecza: Budka – Kowalski, Baran (46 Lipecki), Piszczek, Kubowicz – Pawlusiński, Prokop, Metz, Szałęga (57 Piątek) – Trafarski (67 Cichos), Rybski.
Bogdanka: Prusak – Bożkow (46 Ricardinho), Nikitović, Magdoń, Zasada – Sasin, Bartoszewicz, Nowak, Kaczmarek (64 Pielach) – Pesir, Nildo (78 Nazaruk).
Sędziował: Marek Karkut (Warszawa). Widzów: 1500.