Na koniec 2024 roku i na początek rundy wiosennej Lewart zagrał bardzo ważne spotkanie w Wiązownicy. Przed pierwszym gwizdkiem obie ekipy w tabeli dzieliło pięć punktów. Beniaminek z Lubartowa miał szansę, żeby znacznie ten dystans zmniejszyć. Niestety, goście przegrali 0:2. A to oznacza, że przerwę w rozgrywkach przezimują na przedostatnim miejscu.
Zdecydowanie lepiej w spotkanie weszli gracze gospodarzy. W ósmej minucie przy linii końcowej wydawało się, że piłkę przejmie Klim Morenkov. Kornel Kordas ją jednak przejął i próbował zagrać wzdłuż bramki. Na bliższym słupku futbolówkę pechowo wybił jednak Jakub Niewęgłowski. Pechowo, bo skierował ją do własnej bramki.
Jeszcze przed przerwą ekipa z Podkarpacia poprawiła wynik. Damian Podleśny wypiąstkował piłkę po centrze z rzutu rożnego, ale przed szesnastką przyjezdnych przejął ją Mateusz Wójcik. I chociaż skiksował, to zdołał podać do kolegi, a Oleksandr Baraniuk bez przyjęcia od razu uderzył po długim rogu na 2:0.
W drugiej połowie podopieczni Radosława Muszyńskiego starali się coś zdziałać z przodu, ale tak naprawdę klarowne okazje pojawiły się dopiero w samej końcówce. W 87 minucie Michał Łazoch wyleciał z boiska po drugiej żółtej kartce, a Lewart próbował wykorzystać grę w liczebnej przewadze. Dwie szanse miał Krystian Żelisko jednak wynik nie uległ już zmianie.
KS Wiązownica – Lewart Lubartów 2:0 (2:0)
Bramki: Niewęgłowski (8-samobójcza), Baraniuk (36).
Lewart: Podleśny – Niewęgłowski, Drozd, Gede, Plesz (19 Gęca), Morenkov (60 Aftyka), Nojszewski, Wolski (80 Wójcik), Najda, Kompanicki, Żelisko.
Czerwona kartka: Łazoch (KS Wiązownica, 87 min, za drugą żółtą).