Podbeskidzie walczy o ekstraklasę, natomiast zespołowi Mirosława Jabłońskiego już nic szczególnego nie grozi. Mimo to gospodarze bardzo obawiają się tego spotkania, bo w poprzednich sezonach nie potrafili znaleźć sposobu na ekipę GKS. Czy tym razem im się uda?
Sytuacja finansowa tego klubu, baza i skład personalny, to jedna z najlepszych ekip w I lidze. Swoje zrobiła jednak słabsza runda jesienna. Bogdanka swój cel już w tym sezonie osiągnęła.
Otrzyma jeszcze trzy punkty za walkower z GKP, co oznacza pewne utrzymanie. My teraz dwa mecze zagramy u siebie. I cel na te spotkania jest prosty – zdobycie kompletu punktów.
Nie zepsujmy tego, co zrobiliśmy fajnego do tej pory. Wszystko w naszych głowach, nogach i sercach – podkreśla na stronie klubowej trener Podbeskidzia Robert Kasperczyk.
Na mecz z "Góralami” łęcznianie pojechali w 17-osobowym składzie. W domu zostali narzekający na zdrowie Sławomir Nazaruk, Mariusz Zasada, Wallace Benevente i Michał Zuber. Mirosław Jabłoński nie zabrał też ze sobą Jakuba Wierzchowskiego. Dlaczego? – Powodem nie były kłopoty zdrowotne, po prostu nie złapałem się do kadry – wyjaśnił Kuba.
W tej sytuacji w bramce znowu stanie Sergiusz Prusak. To będzie powrót Serka, który w meczu w Szczecinie nabawił się kontuzji i przez cztery kolejki musiał odpoczywać.
Jeszcze dłuższą przerwę miał Veljko Nikitovicia. Serb po raz ostatni zagrał 26 marca w Katowicach. Później nabawił się urazu pleców. W sobotę wreszcie wróci do zespołu.