Mecz z Łotwą miał dać odpowiedzi na pytania nurtujące Franciszka Smudę. Jeżeli selekcjoner jest dzisiaj choć trochę mądrzejszy, to nie dlatego że ktoś przekonał go do swoich umiejętności, ale bo wie, na kim nie może polegać.
Bronił bardzo pewnie, nie popełnił ani jednego błędu, a dodatkowo popisał się kilkoma udanymi interwencjami. "Grosik” był bardzo aktywny, ciągle szukał piłki i choć czasem coś mu nie wychodziło, zapisał na swoje konto kilka udanych zagrań i bardzo ładną asystę przy golu Artura Sobiecha.
Wolski wystąpił tylko przez 45 min, ale pokazał nieprzeciętne umiejętności techniczne, dwa razy po jego dośrodkowaniach z rzutów wolnych pachniało golem, a w 21 min sam mógł trafić do siatki, ale przegrał pojedynek "oko w oko” z łotewskim bramkarzem.
Pomocnik Legii wypadł dużo lepiej niż Adrian Mierzejewski i selekcjoner ostatecznie przekonał się chyba, że warto dać mu szansę.
Pozostali "biało-czerwoni” zaprezentowali się słabo. Pewnym usprawiedliwieniem mogą być dla nich ciężkie treningi, jakie aplikuje im na zgrupowaniu Smuda. Od zawodników, walczących o miejsce w składzie na najważniejszy turniej stulecia, należy wymagać jednak nieco więcej.
– Mieliśmy zbyt dużo strat, nie wszystkie elementy taktyczne zostały wykonane tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Ale mamy jeszcze trochę czasu, aby poprawić te elementy. Po zakończeniu zgrupowania zawodnicy będą też mieli czas na odpoczynek – zapewnił Smuda na łamach oficjalnej strony PZPN.
Selekcjoner ma nadal spory ból głowy, bo we wtorek okazało się, że Tomasz Jodłowiec to alternatywa bardziej na defensywną pomoc niż środek obrony, a Sebastian Boenisch nie przypominał zawodnika sprzed kontuzji.
Zagrał poprawnie, ale brakowało mu sił i rzadko włączał się do akcji ofensywnych, choć graliśmy ze słabą Łotwą i to w meczu towarzyskim, więc rywale zostawiali sporo wolnego miejsca w obu bocznych korytarzach.
W niedzielę Smuda ogłosi wąską, 23-osobową kadrę na Euro. Jest już praktycznie przesądzone, że zabraknie w niej Michała Kucharczyka, który rozczarował na treningach i meczu z Łotwą. Drugim do odstrzału może być Adam Matuszczyk.
Rezerwowy drugoligowej Fortuny Dusseldorf jest ulubieńcem "Franza”, ale nie imponuje formą. We wtorek był praktycznie niewidoczny, choć trzeba mu oddać, że zagrał na nienaturalnej dla siebie pozycji ofensywnego pomocnika.
O to, aby nie znaleźć się poza reprezentacją walczą jeszcze Sobiech i Paweł Brożek. W sobotę "Brozio” był aktywny, szukał okazji do strzału, ale to zawodnik Hannoveru zdobył jedynego gola, a z tego rozlicza się przecież napastników. Możliwe też, że w kadrze zostaną obaj, a Smuda skreśli, któregoś ze stoperów – Jodłowca, Kamila Glika albo Marcina Kamińskiego.
Odwołali trening
Piłkarze, którzy dopiero na początku tygodnia dojechali na zgrupowanie reprezentacji Polski i we wtorek rano wzięli udział w pierwszym treningu, w porozumieniu z selekcjonerem odwołali popołudniowe zajęcia. Robert Lewandowski, Dariusz Dudka, Kamil Glik, Damien Perquis, Maciej Rybus, Łukasz Piszczek, Ludovic Obraniak i Wojciech Szczęsny pojechali do Klagenfurtu, żeby z trybun wspierać kolegów w spotkaniu z Łotwą. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom na meczu nie było Jakuba Błaszczykowskiego. Kapitan reprezentacji dostał dłuższe wolne, żeby wziąć udział w pogrzebie ojca. Do Lienz miał dotrzeć wczoraj.
W sobotę Słowacja
W meczu z Łotwą Franciszek Smuda chciał przyjrzeć się zmiennikom i zrezygnował z wystawienia kilku podstawowych graczy. W sobotę będzie inaczej. O godz. 17 "biało-czerwoni” zmierzą się ze Słowacją, a na boisko wybiegnie najprawdopodobniej najsilniejsza jedenastka, szykowana na mecz otwarcia mistrzostw Europy. W niedzielę selekcjoner ogłosi wąską, 23-osobową kadrę na turniej, a dzień później cała ekipa wróci do kraju. 2 czerwca w Warszawie Polacy w próbie generalnej przed Euro 2012 zagrają z Andorą.