Piłka nożna nie jest wiodącą dyscypliną na Litwie. Numerem jeden u naszych sąsiadów jest zdecydowanie koszykówka, uważana za sport narodowy.
Podopieczni Raimondasa Żutaustasa spisują się całkiem nieźle w eliminacjach do mistrzostw Europy i mają szanse, aby po raz pierwszy w historii zagrać na tak dużej imprezie.
Mimo to przez cały piątek na deptaku w Kownie biało-czerwone barwy dominowały nad żółto-zielonymi. Polacy już od rana zapełniali miejscowe bary, gdzie bez oporów degustowali litewskie alkohole. Najwięcej oczywiście przelało się litrów piwa, które choć niezłe, to jednak ustępuje naszym krajowym wyrobom.
– Na Litwie ludzie niezbyt chętnie chodzą do lokali. Wolą napić się piwa lub czegoś mocniejszego w domowym zaciszu, w swoim własnym gronie. Dlaczego? Z natury jesteśmy bardziej skryci i mniej chętnie okazujemy uczucia niż wy. Przyjazd Polaków bardzo mnie ucieszył, bo mam trzykrotnie większy utarg niż w zwykły piątek – cieszył się Donatas Karkievicius, właściciel jednej z knajpek położonych na deptaku.
– Oczywiście jest pewna obawa, że kibice narozrabiają, ale bez ryzyka nie ma zabawy. Myślę, że nie będzie tak źle, jak cztery lata temu w Wilnie, kiedy fani Legii Warszawa narobili wiele szkód – dodał łamaną polszczyzną Karkievicius.
Ale nie wszyscy byli tak odważni jak on. Niektórzy restauratorzy z obawy przed chuliganami pozamykali nawet swoje lokale. Przed przyjazdem sympatyków polskiej reprezentacji przestrzegała także miejscowa policja. – Porządek w mieście zapewnią nie tylko miejscowi funkcjonariusze, ale również polscy. Ich liczba będzie zależna od okoliczności – informował w czwartek Remigijus Stukas z litewskiej policji.
Przybywający do Kowna kibice "biało-czerwonych” mieli być rewidowani przy wjeździe do miasta, a później dokładnie obserwowani. Takie były założenia. – Przyjechaliśmy dzień wcześniej i żadnych kontroli nie było. Nie wiem, może Litwini spodziewali się, że Polacy będą przekraczali granicę tylko w zorganizowanych grupach – śmieje się Marian Łysiak ze Starachowic.
Na piątkowe spotkanie Polski z Litwą przyjechało ponad dwa tysiące fanów z naszego kraju. Gospodarze wyszli na przeciw oczekiwaniom kibiców i bilety na "polski” sektor sprzedawali nie tylko za pośrednictwem Internetu i w naszym kraju, ale również w Kownie. Dzięki temu wejściówki mogli nabyć również nasi rodacy, na co dzień mieszkający na Litwie.