Szczypiorniści Azotów doznali w sobotę najwyższej porażki w bieżącym sezonie. Podopieczni trenera Bogdana Kowalczyka ulegli w Wągrowcu miejscowej Nielbie różnicą aż 12 bramek. Po wyprawie na Dolny Śląsk puławianie zamykają stawkę drużyn w superlidze.
– Pod względem organizacyjnym i logistycznym wyjazd został przygotowany perfekcyjnie. Zespół wyruszył już w piątek, nocował w hotelu oddalonym o 15 km od Wągrowca, gdzie miał doskonałe warunki. W sobotę przed obiadem drużyna odbyła rozruch i zapoznała się z halą, w której wieczorem grała mecz – relacjonuje Jerzy Witaszek, prezes Azotów.
Gospodarze, prowadzeni przez drugiego szkoleniowca Pawła Galusa, pod nieobecność chorego i znanego w Puławach Edwarda Kozińskiego, przed potyczką z Azotami byli przyparci do muru. – Zrobimy wszystko, aby ograć Azoty – zapowiadał Marek Kubiszewski, były bramkarz puławskiego klubu.
Już w pierwszej części były niepokojące sygnały w grze gości. W pewnym momencie puławianie przegrywali różnicą już pięciu goli (po bramce Dawida Przysieka w 20 min).
Na szczęście, w końcówce pierwszej odsłony udało się zmniejszyć straty do jednego trafienia (11:12). Skąd zatem aż tak wysoka przegrana? – Nie wiedzieć czemu, ale zespół w żaden sposób nie realizował założeń taktycznych.
Do tego doszło jeszcze aż 21 błędów technicznych, w postaci m.in. strat piłki, błędu kroków. Taka ilość jest zatrważająca. W dwóch poprzednich meczach popełniliśmy ich łącznie 19. Trzeba też zauważyć, że w drugiej części przez pewien czas, z powodu kar, graliśmy tylko w trzech ludzi w polu.
To skrzętnie wykorzystali gospodarze, którzy odjechali na 20:14. Mój zespół nie mógł zniwelować tej straty – tłumaczy Bogdan Kowalczyk.
Nielba Wągrowiec – Azoty Puławy 36:24 (14:12)
Nielba: Konczewski, Kubiszewski – Krajewski 12, Przysiek 6, Szyczkow 6, Białaszek 5, Przybylski 3, Płócienniczak 2, Sadowski 1, Ciok 1, Witkowski, Świerad. Kary: 20 minut.
Azoty: Wyszomirski, Stęczniewski – Zydroń 7, Gowin 4, Zinczuk 3, Witkowski 3, Afanasjev 2, Szyba 2, Płaczkowski 1, Kus 1, Sieczka 1, Semionow, Pomiankiewicz, Kowalik. Kary: 16 minut.
Sędziowali: Robert Leszczyński, Marek Strzelczyk (obaj z Gdańska). Widzów: 700.