Z zapasem tylko jednej bramki, ale dużymi nadziejami na wyeliminowanie wicemistrzów Chorwacji wyjechali na Bałkany szczypiorniści Azotów Puławy. Jutrzejszy mecz z RK Bjelovar rozpocznie się o godzinie 19. By myśleć o dalszej rywalizacji w Challange Cup puławianie nie mogą pozwolić sobie na tak słabą grę jak w pierwszym spotkaniu.
– Tym bardziej, że przed pierwszą konfrontacją w ogóle nie znaliśmy naszego przeciwnika. Nie mieliśmy żadnych nagrań z jego grą. Wiedzieliśmy, że wbrew temu, co można było wyczytać w internecie o RK Bjelovar, nie będzie to łatwy przeciwnik. To zespół z byłej Jugosławii, z bałkańskim, gorącym temperamentem.
Nikt w ekipie z Puław nie traktuje jednobramkowej zaliczki jako pewnej przepustki do awansu do kolejnej fazy gier. – Jedziemy z nastawieniem walki o zwycięstwo – przekonuje rozgrywający Krzysztof Łyżwa. – Musimy być zmobilizowani i skoncentrowani od pierwszej do ostatniej minuty.
Co będzie kluczem do sukcesu? – Na pewno musimy lepiej realizować nakreśloną przez trenera taktykę – przekonuje Łyżwa.
– Rzuty na bramkę muszą być przygotowane i przemyślane. Bardziej powinniśmy angażować naszych skrzydłowych w akcje ofensywne. W pierwszym meczu skrzydła nie za wiele miały do powiedzenia. Tylko tak można wyciągnąć z bramki niezbyt rosłego, ale bardzo szybkiego i zwinnego bramkarza Dubravko Grgicia.
Przed rokiem, w debiucie na arenie międzynarodowej, puławianie byli w znacznie gorszej sytuacji. W III rundzie Challenge Cup przegrali na swoim parkiecie z Tkivesh 06 Kavadarci z Macedonii 23:24. W rewanżu odrobili zwyciężyli 24:22.
– Będzie ciężko, ale jedziemy do Chorwacji po wygraną – twierdzi rozgrywający Dmytro Zinczuk. – Nikt z nas nie chce kończyć przygody z pucharem już po dwóch meczach.