Sławomir Szmal przeszedł we wtorek w Bieruniu operację kontuzjowanego kolana. Teraz przed nim kilka tygodni rehabilitacji, więc o wyjeździe na mistrzostwa Europy może już zapomnieć. Pod jego nieobecność pierwszym bramkarzem reprezentacji Polski powinien być Piotr Wyszomirski z Azotów Puławy.
Teraz czeka go operacja prawego kolana, w którym powstało zwyrodnienie, utrudniające poruszanie stawem. Rehabilitacja potrwa od czterech do sześciu tygodni.
Tak długa pauza brzmi jak wyrok. Szmal od 2002 roku grał we wszystkich międzynarodowych turniejach, do których zakwalifikowała się polska reprezentacja. Walnie przyczynił się do zdobycia srebrnego i brązowego medalu mistrzostw świata oraz piątego miejsca podczas Igrzysk Olimpijskich w Pekinie.
W mistrzostwach Europy, które od 17 do 29 stycznia odbędą się w Serbii, popularnego „Kasy” jednak zabraknie.
– Niestety jest problem. Bardzo mi zależy, żeby kolano, które ostatnio mi to przeszkadzało, zostało wreszcie wyleczone. Nie można tego przeciągać w nieskończoność, gdyż ma to zły wpływ na moją formę – powiedział Szmal na łamach „Echa Dnia”.
Oprócz Szmala, w szerokiej 28-osobowej kadrze na turniej w Serbii jest trzech bramkarzy: Marcin Wichary z Wisły Płock, Adam Malcher z Zagłębia Lubin i Piotr Wyszomirski.
Do Belgradu pojedzie dwóch z nich. Największe szanse, aby zostać numerem jeden ma ten ostatni. „Wyszu” jest najmłodszy z całej trójki, ale mimo to posiada już doświadczenie, które może okazać się jego atutem.
Był zmiennikiem Szmala w dwóch ostatnich wielkich imprezach , w mistrzostwach Europy w Austrii (2010) i mistrzostwach świata w Szwecji (2011).
– Wszystko jest w rękach Piotrka. Jeżeli na treningach i w meczach towarzyskich udowodni, że jest w dobrej dyspozycji, to na niego właśnie postawimy. Kluczowych decyzji można spodziewać się jednak dopiero po 1 stycznia.
Wąska kadra zostanie ogłoszona przed samymi mistrzostwami – mówi Daniel Waszkiewicz, asystent Bogdana Wenty w reprezentacji Polski. – Brak Sławka to dla nas oczywiście olbrzymia strata.
Zdrowie jest jednak najważniejsze, musiał w końcu zająć się kontuzjowanym kolanem. Jestem przekonany, że młodsi koledzy zrobią wszystko, aby godnie go zastąpić – kończy Waszkiewicz.