W środę o godz. 18 MKS Selgros Lublin zmierzy się z Metraco Zagłębiem Lubin. Po raz pierwszy od wielu lat wyraźnym faworytem meczu w hali Globus są podopieczne Bożeny Karkut
Wszystko przez ostatnie fatalne występy zawodniczek trenowanych przez Nevena Hrupca. Mistrzynie Polski z ostatnich 5 spotkań na swoją korzyść rozstrzygnęły tylko 2, a w sobotę w słabym stylu uległy osłabionej Pogoni 21:25. Ten kiepski okres spowodował, że, jeżeli szczypiornistki Selgrosu myślą o obronie tytułu, nie mogą już gubić punktów. Obecnie tracą aż 4 „oczka” do liderującego Vistalu Gdynia. – Nadal wierzymy w zdobycie złotego medalu mistrzostw Polski. Póki piłka jest w grze, to wszystko może się zdarzyć. Nadzieja umiera ostatnia – mówi Sylwia Matuszczyk, obrotowa lubelskiej „siódemki”.
Przez długi okres słabszą dyspozycję zespołu tłumaczono plagą kontuzji. Teraz jednak ta wymówka jest już nieaktualna, bo grać nie może jedynie Alesia Mihdaliova, która kilka dni temu miała operowane kolano. Na razie jest za wcześnie, aby określić datę jej powrotu na boisko. Najbardziej optymistyczne prognozy przewidują, że Białorusinka zdąży jeszcze rozegrać kilka spotkań w tym sezonie. – Jesteśmy w dołku, ale możemy się z niego wygrzebać. Myślę, że zawodzi nas koncentracja. Nie potrafimy podnieść się w trudnych momentach – tłumaczy Matuszczyk. Nie da się jednak oprzeć wrażeniu, że drużynie brakuje liderki, która potrafi wstrząsnąć drużyną. – W takiej sytuacji każda z nas powinna dołożyć swoją cegiełkę. Jedna zawodniczka sama meczu nie wygra. Musimy być jak jeden organizm – tłumaczy Matuszczyk.
Ona oraz Joanna Drabik po meczu w Szczecinie mają sobie sporo do zarzucenia, bo zakończyły zawody bez jakiejkolwiek zdobyczy bramkowej. – Piłki nie chodziły na koło. Pogoń grała płaską obronę, co jednak nie przekładało się na pozycje do rzutów z drugiej linii. Na pewno mogłyśmy dać z siebie więcej – dodaje Matuszczyk.
Nie ma marginesu na błąd, a w środę Selgros czeka piekielnie trudny mecz z Metraco Zagłębiem Lubin. To klasyk Superligi, który przez kibiców nazywany jest „świętą wojną”. Oba kluby przez lata były dominującymi siłami w żeńskim szczypiorniaku. W ostatnich latach to się zmieniło, głównie przez kryzys „siódemki” z Dolnego Śląska. Teraz jednak „miedziowe” przyjeżdżają do hali Globus opromienione zwycięstwem w ostatniej kolejce nad Energą AZS Koszalin, co pozwoliło im na awans na drugie miejsce w tabeli Superligi. W sezonie zasadniczym w hali Globus lepsze były lublinianki, które wygrały 28:22. To miało jednak miejsce w październiku, kiedy mistrzynie Polski prezentowały zupełnie inną formę. Ostatni raz obie ekipy zmierzyły się 19 lutego. Wtedy w Lubinie Zagłębie nie dało szans MKS Selgros i wygrało 25:22. – Musimy zagrać bardzo podobnie, jak wtedy. Agresja i koncentracja powinny zapewnić nam zwycięstwo w tym spotkaniu – zapowiada na oficjalnej stronie Zagłębia Kaja Załęczna.