W sobotę MKS FunFloor Lublin rozegra rewanżowy mecz ze Siofok KC w ramach eliminacji do Ligi Europejskiej. Podopieczne Moniki Marzec mają do odrobienia aż dziewięć bramek
Nie tak miał wyglądać wyjazd na Węgry w wykonaniu zawodniczek MKS FunFloor. Lublinianki tydzień temu w hali Globus spotkały się z przerażającą siłą węgierskiej piłki ręcznej. To spotkanie było dla nich bardzo bolesne, bo przegrały 18:27. W efekcie na Węgry pojadą praktycznie na wycieczkę, bo szanse na zakwalifikowanie się do kolejnej rundy są bliskie zeru.
Wynik meczu w Lublinie jest lekko za wysoki, bo obie ekipy nie dzieli aż tak potężna różnica. Jednak, jeżeli w drugiej połowie popełnia się tyle strat co wicemistrzynie Polski, to śmiało można stwierdzić, że wspomniane 9 bramek jest i tak najniższym wymiarem kary. - Końcówkę pierwszej połowy przegraliśmy 0:4, a w drugiej połowie już wszystko się zawaliło. Miałyśmy sytuacje stuprocentowe, których nie potrafiłyśmy wykorzystać. Po przerwie zrobiłyśmy aż 10 błędów, przy zaledwie 3 w pierwszej połowie. To nie było tak, że nie stwarzałyśmy sobie sytuacji. One były, ale zmarnowałyśmy 5 szybkich ataków – wspomina Monika Marzec, trenerka MKS FunFloor.
Siofok zaprezentował w Lublinie dokładnie to, czego spodziewali się eksperci. Węgierki grały solidnie w obronie i praktycznie wyeliminowały nasze kołowe. Na ich korzyść działał fakt, że kontuzjowana jest nominalna pierwsza obrotowa MKS, Joanna Andruszak. Lekkie problemy Węgierki miały z powstrzymaniem skrzydłowych, gdzie szalała zwłaszcza Julia Pietras. W ofensywie natomiast bramki zdobywały liderki zespołu. Aż 6 razy lublinianki skarciła Tamara Mavsar. 31-letnia Słowenka w przeszłości grała w wielkich klubach – rodzimym RK Krim czy macedońskim Vardarze. Na swoim koncie ma udział w finale Ligi Mistrzyń. Na skrzydłach błyszczała z kolei Ana Kojić. Serbka to zawodniczka, która dopiero startuje do wielkiej kariery. 25-latka wprawdzie gra w reprezentacji swojego kraju, ale nie jest w niej jeszcze wiodącą zawodniczką. Na MKS FunFloor jej umiejętności wystarczyły w zupełności, bo zdobyła 5 bramek.
Porażka w hali Globus zostawiła w psychice lublinianek spory ślad. Okazał się on na tyle mocny, że MKS FunFloor prawie stracił punkty we wtorkowym starciu z KPR Ruch Chorzów. Najsłabszy zespół Superligi narzucił w hali Globus swoje warunki, co jest zjawiskiem rzadko spotykanym nawet w przypadkach rywalizacji z czołówką krajowych rozgrywek. Ruch przegrał 22:27, bo ma mniejszy potencjał sportowy, ale przebieg tego spotkania powinien być sygnał alarmowym dla wszystkich związanych z klubem. – Pierwszym meczem ze Siofok zrobiliśmy sobie straszne góry i ciężko będzie nam się przedrzeć przez nie. Wiem, że niektórzy mogą myśleć, że to są tylko moje marzenia i odwrócenie sytuacji jest niemożliwe. Jest to ciężki moment, ale nie takie rzeczy widziałam w sporcie – mówi Monika Marzec.
Sobotni mecze w Siofok rozpocznie się o godz. 18. Transmisji z niego nie przeprowadzi żadna polska stacja telewizyjna.