Rozmowa z Monika Marzec, trenerka MKS Perła FunFloor Lublin
Jak oceni pani ostatni występ zespołu w starciu z KPR Gminy Kobierzyce?
- Myślę, że to był podobny mecz do tego, który rozegrałyśmy z tym przeciwnikiem w ramach Pucharu Polski. Wyszliśmy w drugiej połowie na wyraźne prowadzenie, ale nie potrafiłyśmy utrzymać tej przewagi do końca spotkania.
Jaka była przyczyna waszych problemów w drugiej połowie spotkania?
- Ciężko powiedzieć, co się zacięło. Zaczęłyśmy grać w poprzek i przestałyśmy atakować bramkę. Chyba zajrzał nam strach w oczy i bałyśmy się podejmować odpowiedzialnych decyzji.
Dużo mówimy o drugiej połowie, ale ja chciałbym zwrócić uwagę na pierwszą część meczu. W niej bramki zdobywały jedynie Oktawia Płomińska, Kinga Achruk i Joanna Szarawaga. Z czego wynikały problemy pozostałych zawodniczek?
– Mamy problem ze zdobywaniem bramek. Jeśli rozgrywające tego nie robią, to trudno oczekiwać, że mecz wygra nam tylko skrzydłowa czy obrotowa. Teraz jesteśmy zmuszeni przestawiać Kasię Portasińską, aby szukać alternatywy na prawe rozegranie. Ale przecież nie możemy zrzucać na nią odpowiedzialności za wynik meczu. Jej gra na tej pozycji to pewna opcja, ale trudno oczekiwać, że ona będzie pierwszą strzelbą.
Czy w drugiej połowie zaordynowała pani swoim podopiecznym długie rozgrywanie akcji? Prawie każda z nich kończyła się sygnalizacją gry pasywnej.
- Nie. Nawet wzięłam czas i powiedziałam, że zaczęłyśmy grać na chodzonego. Moją ideą nie jest gra na czas. Uważam, że to nam bardzo zaszkodziło. Łatwiej się gra, jak się ma dobre tempo, a nie w momencie, kiedy sędziny wymuszają na nas rzuty.
Wydaje się, że KPR Gminy Kobierzyce już na dobre dołączyły do krajowej czołówki...
- Grając z nimi nie można być pewniakiem do zwycięstwa. One mają aspiracje medalowe i kolejnymi spotkaniami potwierdzają chęć gry o najwyższe cele. Widać, że są mocno zmotywowane.
Kilka zawodniczek jest w gorszej formie, wśród nich chociażby Romana Roszak...
- Każdy z nas jest tylko człowiekiem. Romka ma teraz gorszy czas. Staramy się jej pomóc, ale ona sama musi się przełamać. Jest ważnym ogniwem w naszym zespole i aktualnie brakuje nam jej bramek.
Po porażce z Kobierzycami mistrzowski tytuł mocno się oddalił...
- Zwycięstwo pozwoliłoby nam pozostać w grze o złoto. Teraz jest inaczej. Po meczu z Zagłębiem Lubin będą jeszcze dwie kolejki. Nie możemy liczyć na innych. Same skomplikowałyśmy sobie sytuację. Powinnyśmy liczy na siebie. Zawiodłyśmy przede wszystkim same siebie.
Przed wami mecz z Zagłębiem Lubin. W takiej sytuacji chyba ciężko o pozytywne myślenie?
- Mecz z Zagłębiem to zawsze mecz z Zagłębiem. Za każdym razem jest to prestiżowa gra na szczycie. Lubin na pewno nie jest łatwym terenem. Jeżeli jednak chcemy się odbudować, to tylko w takich spotkaniach. Na takie mecze jak dzisiaj sportowiec czeka cały sezon. W sport zawsze jest wkalkulowane ryzyko porażki. My przegrałyśmy kolejne 3 spotkania. Przez większość sezonu zespół prezentował się bardzo fajnie, ale ta końcówka zaciera dobry obraz drużyny.