(fot. Piotr Michalski)
Rozmowa z Piotrem Dropkiem, drugim trenerem MKS FunFloor Lublin
Galiczanka Lwów pokazała się w Lublinie jako silny przeciwnik. Jak oceni pan tę historyczną dla MKS FunFloor rywalizację?
- Rywalki pokazały juz w trakcie meczu z Młynami Stoisław Koszalin, że są w stanie dobrze grać i pokonywać silnych przeciwników. One grają w nowym środowisku i w nowej lidze, więc naturalne jest, że chcą się pokazać w każdym spotkaniu. Galiczanka jest młodym, wybieganym i bardzo ambitnym zespołem. Musieliśmy naprawdę mocno pracować, aby osiągnąć zwycięstwo.
Czy po dwóch pierwszych spotkaniach MKS FunFloor w tym sezonie można już wyciągnąć jakieś wnioski?
- Piłka ręczna to gra błędów i my wciąż popełniamy ich jeszcze trochę, zwłaszcza w obronie. Z meczu na mecz jest jednak z tym coraz lepiej. Na pewno musimy pracować nad skutecznością, bo w trakcie spotkania z Galiczanką po raz kolejny zmarnowaliśmy dwa rzuty karne. Musimy pracować nad koncentracją przy rzutach w sytuacjach sam na sam z bramkarkami rywalek.
W waszym zespole zaczęły się już powroty po kontuzjach. To pewnie cieszy sztab szkoleniowy?
- Oczywiście. W meczu z Galiczanką wróciła do składu Oktawia Płomińska, która nawet zdążyła zdobyć piękną bramkę. To dobrze, bo ostatnio mieliśmy na skrzydłach tylko Julię Pietras i Katarzynę Portasińską, a to nam mocno ograniczało ruchy kadrowe.
Zajmuje się pan m.in. szkoleniem bramkarek. Sytuacja, w której ma pan trzy równorzędne zawodniczki na tej pozycji to komfort czy problem?
- Komfort, bo można być spokojnym, ze jak jednej nie idzie, to są kolejne bramkarki, które mogą grać na podobnym poziomie. Mamy ból głowy, żeby stworzyć sytuację dogodną dla naszych bramkarek. Każda musi otrzymać odpowiednią liczbę minut. Uważam jednak ten ból głowy za bardzo przyjemny.
Jaki jest klucz doboru bramkarek na poszczególne spotkania? W meczu z Eurobud JKS Jarosław świetnie zagrała Karolina Sarnecka, a z Galiczanką wchodziła już tylko na rzuty karne.
- W tej sytuacji chcieliśmy dać pograć Weronice Gawlik, bo z Eurobud zagrała średnio. Udało się, bo z Galiczanką spisała się już bardzo dobrze. Weronika dobrze weszła w mecz, co jest bardzo ważne dla każdego zawodnika. To ją napędziło na całe 60 minut. Trzeba się cieszyć, że bramkarki tak mobilizują siebie nawzajem do lepszego grania.
W porównaniu z rywalizacją z Eurobudem graliście też znacznie więcej skrzydłami...
- Zwracaliśmy uwagę na ten element już w trakcie meczu z Eurobudem. W środę udało nam się już grać wszystkimi pozycjami, co jest dla nas bardzo istotne.
W czwartek gracie z KPR Gminy Kobierzyce. Co można poprawić w waszej grze przed tym spotkaniem?
- Wszystkiego po trochu. W naszej grze pojawiają się jeszcze błędy zarówno w obronie, jak i w ataku. Czasu na pracę jest sporo, więc jestem spokojny. Na pewno rywalizacja z KPR Gminy Kobierzyce będzie dla nas trudna, bo ten przeciwnik sprawił nam sporo problemów już w poprzednim sezonie. Mamy im coś do udowodnienia i wierzę, że ten mecz rozstrzygniemy na swoją korzyść.