Zbliżający się sezon będzie próbą sił, ale przede wszystkim klasy puławskich Azotów i charakteru poszczególnych piłkarzy. Szczypiornistów czeka niezwykle trudne zadanie obrony czwartego miejsca wśród klubów polskiej ekstraklasy.
Kibice puławskiego szczypiorniaka z wielkim niepokojem spoglądają jednak w przyszłość. W drużynie, w porównaniu do ubiegłego sezonu, nie zaszły żadne zmiany kadrowe. Na takie rozwiązanie można spojrzeć z dwóch stron.
Z jednej gwarantuje to stabilny skład, zgranie i wzajemne rozumienie, co powinno być dodatkowym atutem. Z drugiej jednak strony brak świeżej krwi niesie za sobą ograniczenie potencjału i możliwości. Klubowi działacze nastawili się na politykę wzmocnień. Rzeczywistość jednak pokazała, że wcale nie jest o nie łatwo. Z dobrej strony pokazał się Maciej Dawidowski z SMS Gdańsk.
Młody, zdolny skrzydłowy, wpadł w oko puławskiemu szkoleniowcowi, ale na obecnym etapie swojej kariery, nie byłby w stanie wygrać rywalizacji na lewej stronie z liderem zespołu, Wojciechem Zydroniem. – Najpierw nie byliśmy pewni, na co tak faktycznie możemy sobie pozwolić w sprawach personalnych, a jak już wszystko okazało się jasne, wówczas było za późno.
Tuż przed okresem przygotowawczym polski rynek został już znacznie wydrenowany. Pozyskiwanie nowych graczy, planuje się najpóźniej w lutym – twierdzi trener Bogdan Kowalczyk.
Nic nie wyszło z rozmów z doświadczonym Pawłem Albinem, który ostatecznie wylądował w Stali Mielec. A jak grał, kibice w Puławach przekonali się podczas ostatniego meczu kontrolnego, w miniony piątek, właśnie z beniaminkiem (Azoty przegrały 28:34). Szczęścia nie mieli także dwaj testowani obcokrajowcy: Serb Milos Mitrović oraz Bułgar Miroslav Vladkov.
Pierwszy wystąpił w sparingu z Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski, zdobywając cztery bramki, ale doznał kontuzji. Vladkov wybrał się nawet na turniej do Dzierżoniowa, jednak zaraz po nim spakował walizkę i powrócił do kraju. – Obaj niczym się nie wyróżnili, nie byli lepsi od naszych zawodników na tych pozycjach – zauważa popularny "Kowal”.
Azotom, na razie, nie udało pozyskać kogoś nowego. Za to, aż nadto widoczne są ubytki kadrowe. Nadal kontuzjowani są dwaj rozgrywający: Remigiusz Lasoń i Dimitrij Zinczuk. Tej dwójki jeszcze długo nie zobaczymy na ligowych parkietach. Szanse na występ, jeszcze we wrześniu, mają za to inni zawodnicy leczący urazy: Michał Szyba i Oleg Simonow.
W takiej sytuacji, już przeciwko Chrobremu, puławianie mogą wystąpić w mocno eksperymentalnym składzie, z juniorem Pawłem Kowalikiem na prawym rozgraniu.