Zawodniczki MKS Selgros jechały do Danii z wiarą w sukces, ale końcowy rezultat meczu z Randers HK także dla nich był niespodzianką. – Wierzyłyśmy w wygraną, ale rzeczywiście nikt nie spodziewał się aż dziewięciu bramek przewagi – mówi Joanna Drabik
Zgodnie z planem mistrzynie Polski już w poniedziałek w nocy zameldowały się w Lublinie. Teraz mają przed sobą kilka dni, żeby ochłonąć po pewnym zwycięstwie w Danii i w niedzielnym rewanżu przypieczętować awans do ćwierćfinału Pucharu Zdobywców Pucharów.
– Byłyśmy dobrze przygotowane do tego spotkania. Wiedziałyśmy, gdzie szukać słabszych stron rywalek. Jedynym zaskoczeniem był fakt, że Randers nie zastosowało wobec nas wysokiej obrony. Bardzo ważny był świetny początek w naszym wykonaniu, bo zazwyczaj to my musimy gonić wynik. Tym razem szybko odskoczyłyśmy jednak na 10:4, a duża przewaga dodała nam skrzydeł w kolejnych fragmentach spotkania – wyjaśnia Joanna Drabik, kołowa MKS Selgros.
I dodaje, co zdecydowało o wygranej. – Z jednej strony na pewno rozegrałyśmy bardzo dobre zawody. Świetnie w bramce spisywała się Ekaterina Dzhukeva. Gospodynie popełniły też mnóstwo prostych błędów, które wykorzystałyśmy. Kołowa MKS Selgros przekonuje też, że wysoka wygrana w pierwszym pojedynku wcale nie uśpi czujności zespołu z Lublina przy okazji rewanżu.
– Jesteśmy dopiero w połowie drogi, dlatego w niedzielę wszystko zaczniemy od zera, nie zwracając uwagi na rezultat z Danii. Chcemy zagrać swoje i postawić „kropkę nad i”.
W tym tygodniu sztab trenerski mistrzyń Polski nie zamierza jednak odpuszczać zawodniczkom. Wczoraj były nawet dwa treningi. W kolejnych dniach też nie zanosi się na żadną taryfę ulgową. – Najważniejsze będzie teraz, żeby nie popaść w hurraoptymizm. W niedzielę nie możemy od razu zacząć bronić zaliczki z pierwszego meczu. Od pierwszych minut musimy być skoncentrowane. Znając mentalność Dunek na pewno przyjadą do Lublina, żeby zmazać plamę z meczu u siebie – mówi Sabina Włodek, trener MKS Selgros.
I przekonuje, że mimo kilku słabszych momentów jest bardzo zadowolona z postawy drużyny. – Grałyśmy mądrze, a do tego dobrze w obronie, plus między słupkami miałyśmy świetną „Kati”. Było kilka przestojów, ale można spokojnie powiedzieć, że od początku do końca miałyśmy kontrolę nad tym, co działo się na parkiecie.