Po dwunastu latach lubelski klub zniknął ze sportowej mapy Polski. – Walne, które mieliśmy w połowie lipca zdecydowało o rozwiązaniu Cukrownika Lublin – tłumaczy Jerzy Stępkowski, który do tej pory był prezesem siatkarskiej drużyny.
Dlatego klub oddał miejsce Politechnice Lubelskiej. Drużyna skompletowana z zawodników Cukrownika i Politechniki, występowała pod nazwą PL. Pod okiem ówczesnego trenera Norberta Kołodziejczyka nie udało się utrzymać w lidze.
Lepsze czasy nadeszły dla Cukrownika przed rokiem. Groszem sypnął sponsor główny – Krajowa Spółka Cukrowa S.A. z siedzibą w Toruniu. Pozwoliło to na przejęcie miejsca w II lidze po AZS Politechnice Świętokrzyskiej. W sezonie lublinianie ambitnie walczyli i mimo że zajęli miejsce w dole tabeli, ostatecznie utrzymali się na tym szczeblu rozgrywek.
Jednak kłopoty z pieniędzmi znowu się powtórzyły. Sponsor z Torunia postawił twarde warunki: – Mieliśmy znaleźć drugiego, równie mocnego sponsora, z których każdy po połowie finansowaliby nasz klub. Celem za trzy lata miała być PlusLiga w Lublinie. Mimo naszych starań, nie sprostaliśmy tak wygórowanym wymaganiom – tłumaczy Stępkowski.
Klub za wszelką cenę chciał nadal istnieć. Kołem ratunkowym miało być ponownie przekazanie miejsca Politechnice Lubelskiej. – Rozmawialiśmy w tej sprawie z rektorem. Nic z tego nie wyszło. Powód: finanse – wyjaśnia były prezes.
– Przykro, że po dwunastu latach istnienia musieliśmy zdecydować się na tak drastyczny krok. Przestają istnieć sekcja męska oraz żeńska. Ostatnia nieźle rywalizowała w minionym sezonie na poziomie trzeciej ligi.
– Już w trakcie sezonu dochodziły nas niepokojące wieści. Sprawa nasiliła się na przełomie czerwca i lipca. Myśleliśmy, że uda się jeszcze wszystko uratować – mówi środkowy Maciej Krzaczek, który rozegrał cały ostatni sezonu w barwach Cukrownika. – Szkoda, że tak to się zakończyło. Na nasze mecze przychodziło trochę kibiców. Widać, że w Lublinie jest klimat na siatkówkę.
Co będzie dalej? Byli już zawodnicy II-ligowca, to w większości studenci. – Koledzy raczej nie będą szukać nowych klubów. Choć mam znajomych w drużynach z naszego regionu, ja także chyba zakończę przygodę z siatkówką – zdradza Krzaczek.