Sukces rodził się w bólach, ale Paweł Fajdek za trzecim podejściem w końcu awansował do olimpijskiego finału w rzucie młotem. 32-latek miał jednak duże problemy. Przyzwoity wynik osiągnął dopiero w ostatniej kolejce. A na wieści, czy rezultat 76,46 metra wystarczy, żeby powalczyć o medal musiał poczekać aż zakończy się rywalizacja w grupie B. Ostatecznie awansował z dziewiątym wynikiem. Najlepszy okazał się drugi z Polaków Wojciech Nowicki (79,78 m).
Na poniedziałkowy występ Pawła Fajdka polscy kibice czekali z lekkim niepokojem. Praktycznie na każdych zawodach były zawodnik Agrosu Zamość, a obecnie AZS AWF Katowice jest zdecydowanym faworytem do pierwszego miejsca. Na igrzyskach niby też, ale chyba tylko w przypadku, kiedy udałoby mu się przebrnąć przez eliminacje. Dlatego wszyscy zadawali sobie pytanie: czy tym razem Fajdek przełamie olimpijską niemoc?
Przypomnijmy: w Londynie przy okazji igrzysk w 2012 roku nie zaliczył ani jednej próby i błyskawicznie zakończył swoją pierwszą, olimpijską przygodę. Cztery lata później w Rio de Janeiro miało być inaczej. Niestety, nie było. Tym razem osiągnął słabiutki wynik 72 metrów. A to nie wystarczyło, żeby znaleźć się w finale. Dlatego drugi start na najważniejszej dla sportowca imprezie zakończył się dla polskiego młociarza dopiero 17 miejscem.
Początek w Tokio był nerwowy, bo w pierwszej próbie Fajdek uzyskał tylko 74,28 metra. Minimum kwalifikacyjne wynosiło 77,50, ale jeżeli nie wypełniłoby go wystarczająca liczba zawodników, to do finału awans wywalczy 12 najlepszych. Po pierwszej kolejce Polak był dopiero dziewiąty. W drugiej próbie było jeszcze gorzej, bo reprezentant Biało-Czerwonych oddał zupełnie nieudany rzut, który w ogóle nie był mierzony. A to oznaczało, że miał przed sobą jeszcze tylko jedną szansę, w której musiał rzucić znacznie dalej niż 74 metry. Udało się 76,46 m, czyli średnio, co dało mu piąte miejsce w grupie A. O tym, czy awansuje do finału musiał poczekać na finisz rywalizacji w grupie B, w której walczył także Wojciech Nowicki.
– Demony wróciły i odcinały nogi, ale jest dobrze. 76 metrów to jest kawał wyniku, jeżeli chodzi o eliminacje. Nie było łatwo, dziękuję za doping, za to, że wstaliście. Teraz czekamy na Wojtka i mamy nadzieję, że we dwóch zameldujemy się w finale – mówił po swoim występie na antenie TVP Sport były zawodnik Agrosu Zamość.
O Nowickiego nie trzeba było się jednak martwić, bo już w swojej pierwszej próbie rzucił 79,78 m, a to okazało się najlepszym rezultatem podczas eliminacji. Fajdek z piątego spadł na dziewiąte miejsce, ale ostatecznie awansował do finału i pierwszy raz w karierze będzie miał okazję powalczyć o medal olimpijski.
Finał zaplanowano na środę, 4 sierpnia, o godz. 13.15 czasu polskiego.