Orion Niedrzwica Duża z niepokojem patrzy w przyszłość
Nie jest tajemnicą, że istnienie wielu klubów w mniejszych miejscowościach jest mocno uzależnione od środków otrzymywanych z gminnej kasy. Podobnie jest również w Orionie Niedrzwica Duża. Dlatego nie powinien nikogo dziwić fakt, że koniec roku to dla działaczy czas niepewności. Jest ona związana ze spekulacjami dotyczącymi wysokości środków, które zostaną przekazane klubowi. – Właśnie dlatego na razie nie chcę mówić o konkretnych celach. Wszystko zależy od funduszy, które przekaże nam gmina. Uważam, że powinny być one jak najwyższe. Po rundzie jesiennej zajmujemy wysokie czwarte miejsce i mamy realne szanse na włączenie się do walki o awans do czwartej ligi – mówi Waldemar Wiater.
Szkoleniowiec Orionu spotka się ze swoimi zawodnikami 10 stycznia. Wcześniej jednak odbędzie się w Niedrzwicy Dużej tradycyjny turniej świąteczny. W imprezie zaplanowanej na 26 grudnia na miejscowym Orliku, oprócz gospodarzy, wezmą udział m.in. Unia Wilkołaz i Perła Borzechów. Kolejny turniej gracze Orionu rozegrają 21 stycznia w Piaskach. Tym razem jednak będą to zmagania w hali. – Jestem przeciwnikiem przygotowań poprzez grę w turniejach halowych. W Piaskach jednak spotkamy się z ciekawymi rywalami i myślę, że te zawody pomogą nam się dobrze przygotować się do rundy wiosennej. Swoje jednak trzeba wybiegać. Pierwsze dni wspólnych treningów to będzie głównie bieganie. Ten system sprawdził się w poprzednim sezonie, kiedy rozegraliśmy świetną rundę wiosenną. Mam nadzieję, że teraz będzie podobnie – dodaje Wiater. Później jego podopieczni rozegrają serię meczów sparingowych. Wśród rywali jest m.in. Stal Poniatowa, POM Iskra Piotrowice i Tęcza Bełżyce.
Zimowym celem transferowym Orionu jest pozyskanie napastnika. Jesienią to właśnie skuteczność była największą bolączką ekipy Wiatra. 32 bramki to na pierwszy rzut oka niezły wynik. Z ekip czołówki lubelskiej klasy okręgowej jednak tylko Opolanin Opole Lubelskie ma gorszy wynik. Reszta drużyn zdobywała znacznie więcej goli. – Nasze problemy widać było zwłaszcza, kiedy za kartki musiał pauzować Paweł Bielak. Na konkretne nazwiska jest jednak za wcześnie – kończy szkoleniowiec.