Rozmowa z Grzegorzem Zengotą, żużlowcem Speed Car Motoru Lublin
- Odpoczynek trwa, czy już rozpoczęły się przygotowania do nowego sezonu w PGE Ekstralidze?
– Jestem już po odpoczynku. Wróciłem i pracuję na pełnych obrotach, żeby przygotować się do nowego sezonu.
- Śledził pan doniesienia medialne na temat Speed Car Motoru Lublin, czy jednak odcinał się od tego?
– Pewne informacje do mnie trafiają, bo nie da się przejść zupełnie obok tego. Wiem, że niektórzy eksperci próbują nas postawić w tej najtrudniejszej roli, czyli zespołu, który będzie miał bardzo duże problemy z utrzymaniem się w elicie. Ja na to tak nie patrzę. Wszyscy eksperci oceniają, ale czy to jest miarodajna ocena, patrząc na to, kto jakie wyniki miał w ubiegłym sezonie i przekładając to na nowy sezon? Nigdy to się nie potwierdza. Owszem, są zawodnicy, którzy od lat prezentują wysoki poziom, ale co roku są jakieś niespodzianki. Zdarzają się sytuacje, które są trudne do przewidzenia – upadki, kontuzje, wykluczenia czy defekty. Wierzę w to, że nasz zespół zaskoczy tych wszystkich ekspertów, którzy nie widzą nas w roli zespołu walczącego o wyższe cele.
- Motor to nowe środowisko, ale zawodnicy nie są anonimowi. Z Andreasem Jonssonem i Mikkelem Michelsenem Grzegorz Zengota jeździł już wcześniej w jednej drużynie (ze Szwedem w Falubazie Zielona Góra w 2011 roku, a z Duńczykiem w Unii Leszno w latach 2013-14 – dop. red.)…
– Tak, mieliśmy już kontakt i jeździliśmy wspólnie, więc mniej więcej znam chłopaków. Nie są to relacje przyjacielskie, ale znamy się, zamieniliśmy kilka słów na torze. Jestem przekonany, że na pewno znajdziemy wspólny język, żeby stworzyć fajną atmosferę.
- Jest jedna kwestia, przy której stawiamy duży znak zapytania – kto będzie liderem Motoru Lublin?
– Sezon się zacznie i dopiero wtedy będziemy wiedzieli, kto w jakiej jest dyspozycji i kto jest gotowy, żeby tę rolę przyjąć. Ciężko jest teraz powiedzieć. Najbardziej doświadczonym zawodnikiem w naszym zespole jest Andreas (Jonsson – dop. red.). To żużlowiec, który z wielu pieców chleb jadł, jeździł wiele lat w Grand Prix, osiągał sukcesy – wicemistrzostwo świata nie wzięło się znikąd. To jest zawodnik, który potrafi stworzyć fajną atmosferę i potrafi dać zespołowi dużo więcej. Myślę, że on powinien być naszym liderem.
- A czy pan byłby gotów przyjąć taką rolę, gdyby trener złożył panu taką propozycję?
– Jak będę w takiej dyspozycji, która pozwoli mi tej roli sprostać, to jak najbardziej jestem za. Byłoby mi bardzo miło, że wchodząc w nowe środowisko dostałbym od razu taką rolę. To byłoby dodatkowe uznanie, za co starałbym się odwdzięczyć, ale ciężko już teraz o tym mówić. Jeżeli będę wiedział, że jestem w dobrej formie i jestem w stanie zespołowi tyle dać, jako lider i zawodnik, który będzie ciągnął ten wózek, to będę to czuł. Jeżeli trener przyjdzie i zaproponuje taką rolę, to zrobię wszystko, żeby sprostać oczekiwaniom.
Zamienią motocykle na piłkę
Grzegorz Zengota jest jednym z reprezentantów Speed Car Motoru Lublin, którzy w niedzielę wezmą udział w charytatywnym turnieju piłki halowej „Gramy dla Tomka” w bydgoskiej hali Łuczniczka. Oprócz popularnego „Zengiego”, w akcji zobaczymy również braci Dawida i Wiktora Lampartów. Dochód z całej imprezy trafi na konto Tomasza Golloba, który wraca do zdrowia po tragicznym w skutkach wypadku na motocrossie. Przedstawiciele różnych dyscyplin, między innymi Anita Włodarczyk, Agnieszka Radwańska, czy Jarosław Hampel, przekazali sportowe pamiątki na licytacje. – Fajna inicjatywa, będzie cała kuchnia żużlowa, licytacje, mnóstwo gadżetów. Cel jest szczytny, bo pomoc Tomkowi Gollobowi jest dla każdego z nas bardzo ważna – powiedział nam Zengota.