Kibice Platinum Motoru nie mogli wymarzyć sobie lepszego sobotniego popołudnia. Mistrzowie Polski w piorunującym stylu pokonali Tauron Włókniarza Częstochowa aż 54:36 i są jedną nogą w finale PGE Ekstraligi.
Podobno tytuł trudniej obronić, niż zdobyć go po raz pierwszy. Jeśli Platinum Motor Lublin miałby się o tym przekonać, już Włókniarz powinien zacząć sprawiać problemy. Wyjazdowe spotkanie do Częstochowy zdecydowanie nie miało być spacerkiem. Jacek Ziółkowski wspominał nawet, że 40 punktów przed nominowanymi będzie dla niego dobrym rezultatem. Nastroje były, więc stonowane, również wśród lubelskich kibiców.
Ich ulubieńcy szybko podgrzali je do czerwoności. Najpierw za sprawą Jarosława Hampela, który ostatnio przyzwyczaił nas do zwycięstw w pierwszej gonitwie. Poprawili po nim juniorzy. Na szczególną pochwałę zasługuje Bartosz Bańbor, który dał drużynie podwójne zwycięstwo, objeżdżając Franciszka Karczewskiego. Jeszcze większe powody do zadowolenia dał w biegu czwartym. Przyjechał w nim przed Kacprem Halkiewiczem i Maksymem Drabikiem, dając drużynie remis.
Druga seria ścigania to dalszy koncert „żółto-niebieskich”. Po jej zakończeniu Hampel i Bartosz Zmarzlik mieli sześć punktów, a zespół prowadził aż dziesięcioma. Ranga meczu zdawała się przytłoczyć częstochowian. Szczególnie krajowi liderzy „Medalików” kompletnie nie dotrzymali kroku Duńczykom. Kacper Woryna jechał bardzo słabo, podsumowując do taśmą w biegu dziewiątym.
Pod jego nieobecność Dominik Kubera i Jarosław Hampel nie dali szans Maksymowi Drabikowi. To zagwarantowało mistrzom Polski już szesnaście punktów przewagi. Kibice w Częstochowie przecierali oczy ze zdumienia. Poza Mikkelem Michelsenem i Leonem Madsenem zawodzili wszyscy. Zupełnie przeciwnie do Motoru, gdzie każdy z żużlowców wykonał swoje zadanie doskonale, nierzadko dokładając coś ekstra.
Dobry fragment dla Włókniarza przyszedł chwilę przed nominowanymi. W wyścigach 10-12 gospodarze trzykrotnie zwyciężyli w stosunku 4:2. Wielka w tym zasługa Madsena. Filigranowy Duńczyk dzięki rezerwie taktycznej jechał trzykrotnie, za każdym razem zwyciężając. Kiedy jednak zabrakło już lidera gospodarzy, „zółto-niebiescy” skrzętnie z tego skorzystali, wygrywając takim samym wynikiem. Przed nominowanymi na tablicy widniał rezultat 33:45, koszmarny dla Częstochowy.
W ostatnich fragmentach spotkania Motor tylko powiększył swoją przewagę, ostatecznie wygrywając różnicą osiemnastu „oczek”. To spotkanie podwójnie smakowało dla „Małego”, który wszedł nim do „klubu 4000”. Jest jednym z trzech żużlowców mających taką liczbę oczek zdobytych na najwyższym poziomie rozgrywkowym na żużlu w Polsce. Teraz wydaje się, że wobec powracającego na rewanż Jacka Holdera rywale nie mają czego szukać na Zygmuntowskich.
Tauron Włókniarz Częstochowa – Platinum Motor Lublin 36:54
Włókniarz: 9. Kacper Woryna 0 (0,w,t,-), 10. Maksym Drabik 4+1 (1*,2,1,0,0), 11. Leon Madsen 14 (2,3,3,3,3,2), 12. Jakub Miśkowiak 3 (0,1,-,1,1), 13. Mikkel Michelsen 9 (2,2,2,1,2,0), 14. Kacper Halkiewicz 2 (0,2,u,0), 15. Franciszek Karczewski 1 (1,0,-), 16. Kajetan Kupiec 1 (1).
Motor: 1. Jarosław Hampel 13+1 (3,3,2*,2,3), 2. Dominik Kubera 10 (1,1,3,2,3), 3. Fredrik Lindgren 10 (1,2,3,3,1), 4. Bartosz Jaworski, 5. Bartosz Zmarzlik 11+1 (3,3,2,1,2*), 6. Bartosz Bańbor 5+1 (2*,3,0,0), 7. Kacper Grzelak 1 (-,1,0), 8. Mateusz Cierniak 4 (3,0,1,).