

Rozmowa z Beatą Aleksandrowicz, drugą trener PGE MKS FunFloor Lublin

• Jak oceni pani czwartkowy mecz z KGHM MKS Zagłębie Lubin?
– To był fantastyczny mecz. Był wysoki poziom, a dziewczyny pokazały kawał serca. I co ważne, realizowały, to o co je prosiliśmy.
• Co was nakręcało przed tym spotkaniem?
– Waga tego meczu. Dziewczyny podeszły świadomie i z olbrzymim zaangażowaniem. Zdawaliśmy sobie sprawę, że w przypadku porażki, nie będziemy mieli już szans na złoto. Po tej wygranej wciąż jesteśmy w grze o mistrzostwo Polski.
• Co było kluczem do zwycięstwa?
– Zagłębie ma bardzo szybkie skrzydła, więc wiedziałyśmy, że musimy wracać. To nam się udawało, a dziewczyny dobrze wiedziały, co mają robić.
• Na początku spotkania istotną rolę odgrywała Joanna Andruszak, która w pierwszych akcjach była bardzo aktywna...
– Myślę, że początek spotkania to była przede wszystkim Magda Więckowska, która swoimi rzutami sprawiła, że rywalki musiały podwyższyć obronę. To spowodowało, że Asia dostawała więcej piłek. Zresztą nasze obrotowe zaprezentowały się znakomicie. Wiadomo, że można było skończyć 2-3 stuprocentowe akcje więcej, ale przecież nie da sie wszystkiego rzucić.
• Teraz bardziej cieszycie się z wygranej i możliwości pogoni za Zagłębiem czy z porażki KPR Gminy Kobierzyce z Energą Start Elbląg i prawie pewnych srebrnych medali?
– To, że Kobierzyce straciły punkty, daje nam komfort pracy, bo nie czujemy oddechu przeciwniczek na plecach. Na pewno porażka Kobierzyc jest zaskoczeniem.
• Z którym rywalem Zagłębie może stracić punkt w ostatniej rundzie, który może dać wam jeszcze realne szanse na mistrzostwo Polski?
– W tej chwili wszystkie zespoły z czołowej szóstki są nieprzewidywalne. Zagłebie męczyło się już z niejednym przeciwnikiem. Myślę, że groźne u siebie są zespoły z Elbląga czy Piotrkowa Trybunalskiego.
