Koniec sezonu w rozgrywkach Pod Koszami Dziennika Wschodniego im. Andrzeja Wawrzyckiego. The Reds wywalczyło tytuł mistrzowski. W wielkim finale podopieczni Marka Dejnka rozbili Symbit
Tegoroczne rozgrywki ułożyły się wprost idealnie dla organizatorów, ponieważ ostatni mecz sezonu decydował o losach mistrzowskiego tytułu. W nim zmierzyły się zespoły The Reds oraz Symbit. Obie miały przed tym spotkaniem identyczny dorobek punktowy, więc było wiadome, że zwycięzca będzie mógł zawiesić na szyi złote medale.
Pierwsze punkty w tym spotkaniu zdobył Piotr Padysz. Niewielki wzrostem, ale bardzo ambitny rozgrywający The Reds przez 40 min świetnie dyrygował grą swojej ekipy. Na to trafienie szybko jednak odpowiedzieli Michał Andrzejak oraz Tomasz Szulakowski. Przez całą pierwszą kwartę trwała wyrównana walka, a po 10 min The Reds prowadziło zaledwie 21:19.
Kluczowa dla losów tego meczu była druga odsłona. Już na jej otwarcie „Czerwoni” zdobyli 6 pkt, co pozwoliło im zbudować przewagę. Kapitalnie w tym fragmencie grał Marek Lejko. Doświadczony zawodnik The Reds w drugiej kwarcie zdobył aż 12 pkt. Swoje w strefie podkoszowej dokładał również Grzegorz Klarecki. Ten mierzący 207 cm zawodnik, który w pewnym momencie swojej kariery ocierał się nawet o Anwil Włocławek, był przeszkodą nie do przejścia w obronie. W ofensywie natomiast dokładał pewne punkty.
Symbit nie miał pomysłu na sforsowanie obrony „Czerwonych”. Podopieczni Sławomira Łątki szukali szczęścia w rzutach trzypunktowych, ale to nie był ich dzień. Wiele takich prób było nieskutecznych. Nie pomagały też nerwy, co skutkowało przewinieniami technicznymi.
Ostateczny cios The Reds zadali w czwartej kwarcie, a w roli kata ponownie wystąpił Lejko. W tym okresie aż 4 razy trafił zza łuku. Jego dobra gra pozwoliła The Reds zwyciężyć 78:53 i zdobyć mistrzowski tytuł. – Przegraliśmy z zespołem, który był dzisiaj lepiej dysponowany. Cieszymy się, że jesteśmy na podium, ale liczyliśmy na pierwsze miejsce. Zawiodła nas skuteczność. Na treningach wyglądamy w tym elemencie bardzo dobrze, ale dzisiaj mieliśmy po prostu gorszy dzień. Jestem jednak dumny z tego, jak ta liga się rozwija. To znakomity projekt i liczę, że w przyszłym sezonie będzie w niej uczestniczyło jeszcze więcej drużyn. Panuje w niej znakomita, rodzinna atmosfera. Wszyscy kochamy koszykówkę i jesteśmy przyjaciółmi – powiedział Sławomir Łątka, manager Symbitu.
Na pocieszenie doświadczonemu trenerowi pozostał fakt, że jego podopieczny Piotr Ziółkowski został zarówno MVP rozgrywek, jak i królem strzelców.
Warto też wspomnieć, że na trzecim miejscu sezon zakończyła ekipa Quattro Tech. Dla nie to również spore osiągnięcie. Wprawdzie w poprzednich rozgrywkach Quattro Tech. było drugie, ale obecne zaczęło bardzo słabo. Rewelacyjny finisz pozwolił im jednak uratować miejsce na podium.