Polski młot znowu latał na igrzyskach w Tokio daleko. W środę Wojciech Nowicki od pierwszej kolejki prowadził i w wielkim stylu okazał się najlepszy. Paweł Fajdek długo próbował dostać się na podium i wreszcie się udało. Ostatecznie były zawodnik Agrosu Zamość wywalczył brązowy krążek.
Nowicki rozpoczął finał z wysokiego c. W swoim pierwszym rzucie od razu znokautował rywali, bo uzyskał odległość 81,18 metra. A później długo było tylko lepiej.
Druga kolejka? Nowy rekord życiowy 81,72. W trzeciej znowu go jednak poprawił do 82,52. W dwóch kolejnych próbach Polak znowu przekraczał 81 metrów. Najpierw o 39 centymetrów, a w piątej serii mógł się pochwalić rezultatem 82,06.
Gorzej było z byłym zawodnikiem Agrosu Zamość. Fajdek długo nie mógł przekroczyć 80 metrów. Na dzień dobry było tylko 77,58, co dawało mistrzowi świata dopiero szóste miejsce. Następnie było 78,58 i 78,83, ale nie miało to wielkiego wpływu na miejsce 32-latka. Wreszcie w ścisłym finale reprezentant Biało-Czerwonych przypomniał sobie lepsze czasy i wskoczył na drugi stopień podium rzutem na 81,39. Niestety, tylko na chwilę, bo błyskawicznie Eivind Henriksen zepchnął naszego zawodnika na trzecie miejsce.
I przed ostatnią kolejką w najlepszej trójce byli: Polak, Norweg i Polak. I tak już zostało. A to oznacza, że panowie skopiowali wyczyn pań. W końcu we wtorek złoto i brąz wywalczyły: Anita Włodarczyk i Malwina Kopron, a tym razem na pierwszym stopniu podium stanął Wojciech Nowicki, a na trzecim Paweł Fajdek.