Do przerwy było lekko, łatwo i przyjemnie, bo Motor prowadził z Podbeskidziem 2:0. W końcówce spotkania zrobiło się jednak bardzo nerwowo. „Górale” o mały włos nie doprowadzili do remisu. Piłkarze Mateusza Stolarskiego wygrali jednak 2:1 i w czwartek zagrają w półfinale baraży o awans z… Górnikiem Łęczna.
Przed pierwszym gwizdkiem gospodarze mieli jeden cel – wygrać i przypieczętować czwarte miejsce w tabeli. Dzięki temu przynajmniej w półfinale baraży zagraliby u siebie. Od początku wszystko układało się po myśli żółto-biało-niebieskich. Tuż po kwadransie udało się otworzyć wynik.
Najpierw świetnie zewnętrzną częścią stopy w polu karnym do Filipa Lubereckiego podał Piotr Ceglarz. „Luber” chciał jeszcze dogrywać wzdłuż bramki, ale pechowo piłkę odbił Franciszek Liszka. Pechowo dla gości, a szczęśliwie dla Motoru, bo futbolówka wylądowała w bramce. Dla pewności z bliska Michał Król umieścił ją w siatce, ale gol został zapisany na konto zawodnika przyjezdnych.
W następnych fragmentach meczu aktywny był zwłaszcza Luberecki, który co chwilę wchodził w pole karne. Konkretów z jego akcji jednak nie było. W 36 minucie baraże były już niemal pewne. Prawą flanką atakował Michał Król. Pierwsza centra nie była udana, ale skrzydłowy dostał szansę na poprawkę. I tym zagrał idealnie, na głowę Samuela Mraza. Słowak uderzył w poprzeczkę, a próbujący wybić piłkę Mateusz Ziółkowski tak naprawdę podał ją Rafałowi Królowi, a ten dopełnił jedynie formalności.
Przy prowadzeniu 2:0 wydawało się, że druga połowa będzie jedynie formalnością. Niestety, Podbeskidzie miało swoje plany i podopieczni Jarosława Skrobacza grali ambitnie do samego końca. Już w 49 minucie dobrą wrzutkę Marcela Misztala na kontaktowe trafienie zamienił Miroslav Ilicić.
Gospodarze nadal mieli korzystny wynik i czekali na końcowy gwizdek. W doliczonym czasie gry o mały włos „Górale” nie doprowadzili do remisu. Najpierw VAR analizował sytuację w polu karnym Motoru. Po starciu z rywalem w szesnastce upadł Bartosz Bida. Sędzia podbiegł już nawet do monitora i kibice spodziewali się najgorszego. Arbiter uznał jednak, że Bida wcześniej zagrał ręką i jedenastki nie było.
Ten sam gracz w siódmej doliczonej minucie wykorzystał nieporozumienie Kacpra Rosy z Krystianem Palaczem i uderzył na pustą bramkę. Uderzył jednak niecelnie i spotkanie na Arenie skończyło się rezultatem 2:1. Gdyby Bida trafił do siatki, to derbowy mecz Motoru z Górnikiem odbyłby się w Łęcznej. A tak zostanie rozegrany w Lublinie. Termin? Najbliższy czwartek o godz. 17.30 lub 20.30.
Motor Lublin – Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1 (2:0)
Bramki: Liszka (16-samobójcza), R. Król (36) – Ilicić (49).
Motor: Rosa – Wójcik, Rudol, Kruk, Luberecki (46 Palacz), Scalet (82 Gąsior), R. Król (62 Lis), Wolski, Ceglarz, M. Król (62 Kamiński), Mraz (76 Wełniak).
Podbeskidzie: Procek – Ziółkowski, Slavica, Banaszewski, Ilicić (67 Bida), Liszka, Misztal, Sitek (67 Bernard), Kolenc (46 Zając), Martinaga, Mikołajewski.
Żółte kartki: R. Król, Luberecki, Rudol, Lis – Banaszewski, Hlavica.
Sędziował: Grzegorz Kawałko (Olsztyn). Widzów: 9872.