Niesamowity mecz w Puławach. Wisła znowu przegrywała 0:2. Tym razem u siebie z Olimpią Elbląg. Ponownie piłkarze Mariusza Pawlaka odrobili jednak straty. W doliczonym czasie gry ruszyli do ataku w poszukiwaniu trzeciego gola i ten padł. Problem w tym, że dla rywali, którzy zgarnęli trzy „oczka” w ostatnich sekundach spotkania.
Zawody fatalnie rozpoczęły się dla gospodarzy. Już w ósmej minucie z powodu kontuzji boisko musiał opuścić najlepszy strzelec Dumy Powiśla Adrian Paluchowski. Powiedzieć, że to duża strata, to nic nie powiedzieć. Później puławianie mieli przewagę w posiadaniu piłki, ale rywale skutecznie wybijali ich z rytmu. A kiedy udało się przedrzeć w okolice pola karnego, to brakowało: ostatniego podania, albo lepszego strzału.
Szczęścia próbowali: Carlos Daniel i Łukasz Kacprzycki. Pierwszy wywalczył jednak tylko rzut rożny, a drugi uderzył obok bramki. W 24 minucie Lukas Kuban stracił piłkę na swojej połowie, a po przechwycie i zagraniu z prawego skrzydła dobre podanie w pole karne dostał Patryk Winsztal, który z bliska wpakował piłkę do siatki.
W doliczonym czasie gry pierwszej odsłony po stracie na lewej stronie boiska goście znowu zagrozili bramce Pawła Sochy. Tym razem z dystansu huknął Guilherme i dobrze, że w środek bramki, bo bramkarz Dumy Powiśla zdołał odbić piłkę na rzut rożny. W pierwszej części spotkania Wisła nie miała na koncie ani jednego celnego strzału.
Po zmianie stron wszyscy liczyli, że uda się wrócić do gry. Trudno wyobrazić sobie jednak gorszy początek drugiej części. Minęło jakieś 80 sekund od wznowienia gry i już gospodarze przegrywali 0:2. Po centrze z rzutu rożnego świetnie na piłkę nabiegał doskonale znany w Puławach Szymon Stanisławski i głową podwyższył prowadzenie gości.
W kolejnych fragmentach nic nie zapowiadało, że uda się jeszcze powalczyć o korzystny wynik. Aż do 72 minuty, kiedy rzut karny wywalczył Dominik Cheba. Na gola zamienił go Kacprzycki, a piłkarze trenera Pawlaka uwierzyli, że nie wszystko jest jeszcze stracone.
Końcówka to mnóstwo emocji jednak tym razem zabrakło happy-endu. Dwa strzały w poprzeczkę zaliczył Ednilson, a w doliczonym czasie gry na boisku pojawił się Mateusz Pielach, który od razu pobiegł w pole karne, bo „Wiślacy” wywalczyli rzut rożny. W szesnastce przeciwnika znalazł się też… Socha. Bohaterem okazał się jednak Emil Drozdowicz, który głową wpakował piłkę do siatki i drugi mecz z rzędu Duma Powiśla wyciągnęła wynik z 0:2 na 2:2.
Puławianie nie zadowolili się jednak takim obrotem sprawy i postanowili powalczyć jeszcze o zwycięstwo. Niestety, to rywale cieszyli się z gola. Jan Senkevich dostał piłkę w polu karnym i świetnym strzałem do rogu pokonał Sochę pieczętując zwycięstwo Olimpii.
Wisła Puławy – Olimpia Elbląg 2:3 (0:1)
Bramki: Kacprzycki (75-z karnego), Drozdowicz (90+1) – Winsztal (24), Stanisławski (47), Senkevich (90+4).
Wisła: Socha – Cheba, Wiech, Wawszczyk, Kuban (46 Ednilson), Kacprzycki, Lisowski, Carlos Daniel, Puton (90 Pielach), Kondracki (46 Banach), Paluchowski (8 Ruiz-Diaz, 78, Drozdowicz).
Olimpia: Dudek – Guilherme, Piekarski, Czarny, Wenger, Kałahur, Kurbiel (69 Bawolik), Krasa, Senkevich, Winsztal (77 Danowski), Stanisławski (86 Sarnowski).
Żółte kartki: Ruiz-Diaz, Kuban, Puton – Guilherme, Piekarski.
Sędziował: Mariusz Myszka (Stalowa Wola).