Krzysztof Gałaszkiewicz dopiął swego. Sąd przywrócił go właśnie do pracy w oddziale Lubelskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Sitnie. Za czas pozostawania bez pracy otrzyma dodatkowo ponad 50 tys. złotych. To już drugi kierownik, który wrócił do pracy w ośrodku.
Ale o konkretach nie chciał rozmawiać, odsyłając nas do szefostwa LODR w Końskowoli. Z dyrektorem Tadeuszem Solarskim nie udało się nam jednak skontaktować.
Jak się nam udało ustalić, regulamin organizacyjny LODR nie przewiduje funkcji kierowników w swoich oddziałach. Nie wiadomo, czym będzie się teraz zajmować Gałaszkiewicz, który jest już drugim kierownikiem przywróconym do pracy w ośrodku.
Kilka miesięcy wcześniej do ośrodka wrócił jego poprzednik. Chodzi o Józefa Majkutewicza, który szefował oddziałem w Sitnie za rządów SLD–PSL.
Pracę stracił trzy lata temu, gdy do władzy doszło PiS z LPR i Samoobroną. Po uprawomocnieniu wyroku zaproponowano mu inne stanowisko, ale się na to nie zgodził.
Gałaszkiewicza, który jeszcze rok temu kierował oddziałem LODR w Sitnie, nie ochronił mandat radnego powiatu zamojskiego. Po odwołaniu ze stanowiska, poszedł po sprawiedliwość do sądu.
Podnosił, że do zwolnienia doszło bez zgody radnych (na wniosek Państwowej Inspekcji Pracy sąd w trybie nakazowym nałożył na dyrektora LODR w Końskowoli 5 tys. złotych grzywny za rażące naruszenie przepisów prawa pracy – red.), a na dodatek miało to związek z nagonką polityczną (Gałaszkiewicz kojarzony jest z PiS, Solarki z PSL).
Domagał się przywrócenia do pracy na wcześniej zajmowanym stanowisku oraz wypłaty wynagrodzenie za okres pozostawania bez pracy.
Sąd Okręgowy w Zamościu przyznał mu rację i prawomocnie nakazał przywrócić Gałaszkiewicza do pracy "na poprzednich warunkach pracy”. Dodatkowo otrzyma ponad 50 tys. złotych tytułem wynagrodzenia za czas pozostawania bez pracy, czyli prawie rok.
– Nie spodziewałem się innego rozstrzygnięcia – powiedział nam Krzysztof Gałaszkiewicz, ale nie chciał niczego komentować.
Przypomnijmy, że dyrekcja LODR w Końskowoli szuka oszczędności. Niedawno pojawiła się informacja, że w Sitnie pracę może stracić 12 osób. Na razie nikt nie otrzymał wypowiedzenia.