Osoby na stanowiskach powinny szaremu człowiekowi pomagać, a tak nie jest - płacze 70-letnia Daniela Mołdoch, mieszkanka jednej z kamienic na Starym Mieście. - Są nieczuli i opędzają się od petentów. Jestem tym zrozpaczona.
- Sąsiad na górze ma niesprawną kanalizację albo jest kłopot z hydrauliką w kamienicy - żali się Daniela Mołdoch. - To udręka. Z sufitu cieknie strumień wody. I to coraz większy. Przez cały wtorek siedziałam ze szmatą w łazience. Ścierałam i płakałam. Ja mam dość… Nikt nie chce mi pomóc.
Kobieta próbowała rozmawiać z sąsiadami, ale - jak twierdzi - nie przyniosło to rezultatu. W ub. roku poprosiła o interwencję Stanisława Kozieja, prezesa Zakładu Gospodarki Lokalowej (miejska spółka jest administratorem budynku), straż miejską i policję. Była też m.in. u Marcina Zamoyskiego, prezydenta Zamościa.
- Gdzie ja już nie prosiłam - żali się pani Daniela. - W ZGL powiedzieli mi, że to jest zły adres, bo sprawami sąsiedzkimi się nie zajmują. Inni urzędnicy mnie zbywali. Także prezydent. Kilka dni temu spotkałam go na rynku, bo jest przecież moim sąsiadem. Ośmieliłam się go zagadnąć i… błagać o pomoc. I co? Odwrócił się tylko… Powiedział, że jest po pracy i chce prywatności… To było przykre.
Kobieta uważa, że urzędnicy nie chcą jej pomóc. Nie pójdzie już do żadnego z nich. - Bo to naprawdę nie ma sensu - płacze.
Zapytaliśmy rzecznika prezydenta Marcina Zamoyskiego o godziny pracy jego szefa. I czy poza nimi, prezydent jest dla mieszkańców miasta nieosiągalny. Zapytaliśmy także czy UM może zająć się sprawą zalewnia.
Odpowiedź dostaliśmy drogą elektroniczną. Oto ona:
" Prezydent,podobnie jak cały urząd pracuje w godzinach 7.30 do 15.30, niemniej jednak praca prezydenta jest pracą 24 godziny na dobę” - pisze Karol Garbula.
"Jeżeli chodzi o przyjęcia interesantów to od początku swojego urzędowania, a więc od 2002 roku, w każdy wtorek pan prezydent przyjmuje wszystkich chętnych mieszkańców w godz. od 9 do 17 (…). Również pani Mołdoch w czasie rozmowy na Rynku została przez pana prezydenta zaproszona na rozmowę do Ratusza we wtorek”.
A co z zalewaniem? "Nie jest ono winą wadliwie działającej kanalizacji” - czytamy dalej. - "Z ustaleń ZGL wynika, że przyczyną zalewania jest sąsiad, mieszkający nad panią Mołdoch. Przygotowana jest eksmisja tego pana, jest już wyrok sądowy, pozostała kwestia znalezienia dla niego lokalu. Prace w tym zakresie są w toku”.
Tyle, że trwa to już ponad rok. A starsza kobieta tonie. Jej losem przejął się Wiesław Gramatyka, komendant zamojskiej Straży Miejskiej. Bo od dawna zna krnąbrnego sąsiada.
- Wysyłam ludzi, którzy zbadają co się dzieje - zapewnił komendant. - Spróbujemy pomóc.