Lublinianka ma za sobą dwa ostatnie sparingi. Najpierw w młodzieżowym składzie drużyna Marcina Zająca zremisowała w Rykach z tamtejszym Ruchem 1:1. Później pokonała na naturalnej murawie w Zakrzówku Kryształ Werbkowice 2:1.
W pierwszym z sobotnich sparingów klub z Wieniawy miał przewagę, sporo sytuacji, a w trzecim kolejnym spotkaniu zmarnował rzut karny. W składzie było jednak sporo młodzieży, a ostatnie 10 minut lublinianie grali w osłabieniu. Kontuzji doznał Jakub Zając. I ostatecznie tylko zremisowali z niżej notowanym rywalem.
– Zależało nam na tym, żeby zobaczyć, na kogo możemy liczyć w pełnym wymiarze czasowym. Fajnie, że udało się znaleźć rywala. Sam mecz, do momentu strzelenia bramki wyglądał naprawdę nieźle. Narzuciliśmy wysoką intensywność, odbieraliśmy piłki na połowie przeciwnika i były sytuacje. Błąd indywidualny spowodował, że w niegroźnej sytuacji sprokurowaliśmy rzut karny i rywale jeszcze przed przerwą wyrównali. W drugiej połowie zmarnowaliśmy dwie sytuacje sam na sam i karnego. Trzeba jednak przyznać, że mogliśmy też stracić gola. Dobrze w bramce spisał się Marcin Szydłowski. Mamy też nadzieje, że uraz Kuby nie okaże się zbyt groźny – ocenia Marcin Zając.
W drugim meczu Lublinianka okazała się lepsza od Kryształu. Gole strzelali: Jarosław Milcz po świetnej akcji całego zespołu i dośrodkowaniu Piotra Packa oraz Hubert Giletycz bezpośrednio z rzutu wolnego. Pecha miał Mateusz Wójcicki, który puścił bramkę po tym, jak poślizgnął się na grząskiej murawie, a piłkę do „pustaka” skierował Maciej Wójtowicz.
– Cieszy bramka Jarka, bo z Opolaninem mieliśmy bardzo podobną sytuację, ale brakowało ludzi w polu karnym. Teraz wyciągnęliśmy wnioski, a Jarek dołożył tylko głowę. Zdobyliśmy jeszcze dwie kolejne bramki, ale w obu przypadkach sędzia pokazał pozycje spalone. Uważam, że w pełni kontrolowaliśmy mecz. Stracony gol to kuriozalna sytuacja, która jednak zdarza się na takiej murawie. W drugiej połowie Jarek przymierzył jeszcze w poprzeczkę, a dobrą szansę miał też Bartek Skrzycki. Najważniejsze, że cały czas dążyliśmy do wygranej i to nam się udało. Z optymizmem patrzymy w przyszłość – dodaje trener Zając, który przyznaje, że kadra jego drużyny nie jest jeszcze zamknięta. – Jeżeli trafi się jakaś okazja, to nie ukrywam, że będziemy chcieli z niej skorzystać – dodaje szkoleniowiec.
Dla klubu z Wieniawy, to były dwa ostatnie sparingi podczas zimowych przygotowań. W weekend 16-17 marca Lublinianka zagra u siebie na początek ligowych zmagań z KS Cisowianka Drzewce.
Bezzębne rekiny z Werbkowic
Trener Kryształu Piotr Welcz w sobotnim spotkaniu nie mógł skorzystać z kilku kluczowych piłkarzy ofensywnych. Na mecz nie zabrał: Stanisława Rybki, Patryka Pakuły, a także Olafa Wojciechowskiego. – Ta trójka naprawdę sporo wnosi do naszej gry do przodu. Bez nich brakowało nam jakości, byliśmy jak bezzębny rekin. A nie było jeszcze z nami Kuby Buczka, czyli kolejnego zawodnika, który aspiruje do podstawowego składu. Mimo wszystko uważam, że to było wyrównane spotkanie. Strzeliliśmy gola w kuriozalnych okolicznościach, ale w podobnych sami straciliśmy drugą bramkę. Murawa przeszkadzała drużynom, ale o tej porze roku to normalne – mówi trener Welcz.
Jego podopieczni za tydzień w próbie generalnej zagrają jeszcze z Victorią Łukowa (sobota, godz. 11). Spotkanie ma odbyć się w Werbkowicach.
Kryształ Werbkowice – Lublinianka Lublin 1:2 (1:1)
Bramki: Wójtowicz – Milcz, Giletycz.
Lublinianka: Wójcicki – Misiurek, Zbiciak, Kanarek, Giletycz, Duda, Poleszak (75 Czułowski), Skrzypek, Skrzycki, Pacek, Milcz.
Kryształ: Rojek – Niewiński, B. Zieliński, Maliszewski, Staruskevich, Welman, M. Zieliński, Kucybała, Wójtowicz, Michalak, Pędlowski oraz J. Jarosz, D. Jarosz, Janicki.
MKS Ruch Ryki – Lublinianka Lublin 1:1 (1:1)
Bramka dla Lublinianki: Szymecki.
Lublinianka: Szydłowski (60 Błażucki) – Kołacz, Oroń, Szostak, Gawroński, Wójtowicz, Knapp (70 K. Wadowski), Zając, Szymecki, Neckar (70 Jagodziński), J. Wadowski.