Konflikt fanów Motoru z zarządem klubu przedłuża się. Wygląda na to, że wiosną trybuny stadionu w Lublinie znów będą świecić pustkami
Argumentowali to „trwającą od dłuższego czasu totalną ignorancją i brakiem chęci jakiejkolwiek współpracy ze strony prezesa oraz sterników klubu, braku zaufania oraz niedocenienia roli oraz wartości braci kibicowskiej”. W efekcie frekwencja na stadionie drastycznie spadła.
Nowy szef spółki Tadeusz Kuna, który objął rządy w listopadzie, miał w pierwszej kolejności doprowadzić do porozumienia z fanami. Próbował z nimi rozmawiać, ale ci go zbyli. Od tamtej pory obie strony nie mogą się dogadać.
Tymczasem runda wiosenna zbliża się wielkimi krokami. Pierwszy mecz w Lublinie zaplanowany jest już na 9 marca, a więc za trzy tygodnie. Będą to derby z Wisłą Puławy. Wszystko wskazuje na to, że zamiast piłkarskiego święta, na trybunach będzie stypa.
Na konflikcie traci nie tylko klubowy budżet, bo wpływy z biletów są mniejsze, ale przede wszystkim piłkarze. Fani Motoru udowodnili bowiem nie raz, że potrafią być z drużyną na dobre i na złe, a także głośno ją dopingować przez cały mecz dodając skrzydeł w kluczowych momentach. Głucha cisza podczas spotkania źle wpływa na poziom spotkania, marketingowo też wygląda fatalnie, bo stadion to nie teatr.
Działacze Motoru zaapelowali ostatnio do fanów, żeby założyli stowarzyszenie kibiców, z którym klub mógłby rozmawiać i współpracować, m.in. przy organizacji meczów. Odzew jest na razie żaden. Być może najbliższe dni przyniosą konkretne decyzje w tej sprawie.
Kibice Motoru na swoim forum zamieścili ankietę, w której każdy z nich może zagłosować na opcję dotyczącą dalszych działań. Najbardziej prawdopodobne są dwa wyjścia. Albo fani „żółto-biało-niebieskich” zostaną przy spółce, albo wzorem kibiców Górnika Łęczna założą własne stowarzyszenie, które zgłosi drużynę do rozgrywek klasy B.
Głosowanie miało zostać zamknięte wczoraj o godz. 22. Do południa w sondzie wzięło udział 260 osób. Wówczas najwięcej z nich opowiedziało się za opcją nr 2 brzmiącą: „Zostajemy przy spółce, ale nie rozmawiamy z nimi dopóki nie pójdą po rozum do głowy, dalej jeździmy na wyjazdy, nawet w przypadku gdy nas nigdzie nie wpuszczą”.
Ale opcja nr 3, która zakłada budowę nowego klubu i rozpoczęcie wszystkiego od klasy B, miała tylko dwa głosy mniej. Najmniejszym poparciem cieszyła się opcja „Zostajemy przy spółce i dogadujemy się z nimi”, co nie wróży dobrze rychłemu porozumieniu.