Rozmowa z Arielem Wawszczykiem, piłkarzem Motoru Lublin
- Wreszcie udało się zaliczyć debiut w nowych barwach. Jak można ocenić ten pierwszy występ w koszulce Motoru?
– Ciężko ocenić siebie samego z boiska. Ja nie do końca jestem zadowolony. Trzeba jednak podkreślić, że utrzymaliśmy wynik 1:1, chociaż ten rezultat nas nie zadowala. Jak wchodziłem liczyliśmy, że coś uda się zmienić, zwłaszcza końcowy rezultat. Nie udało się, ale z pozytywów można powiedzieć, że zagrałem na zero z tyłu.
- Chyba nowego zawodnikowi, a zwłaszcza obrońcy nie jest łatwo wejść na boisko w trakcie trudnego spotkania, kiedy wynik jest sprawą otwartą?
– To prawda, akurat wtedy gra nam się nie kleiła. Wszedłem w takim troszeczkę niewdzięcznym momencie i to za środkowego obrońcę. Trzeba sobie jednak radzić w każdych warunkach, w jakich trener desygnuje mnie do gry.
- Jak do tej pory wyglądała gra w defensywie Motoru patrząc na mecze z boku?
– Nie chcę oceniać indywidualnie kolegów z zespołu. Jako drużyna na pewno mamy pewne fragmenty w grze, które musimy poprawić. Jest jednak także bardzo dużo momentów pozytywnych i na tym trzeba się skupiać.
- Po pana powrocie do gry ciekawie zapowiada się rywalizacja w defensywie. A gdzie czuje się pan najlepiej: w roli stopera, czy jednak lewego obrońcy?
– Myślę, że obie te pozycje są mi znane, obecnie bardziej czuję się środkowym obrońcą. Uważam jednak, że na lewej stronie też sobie poradzę.
- A jakiego meczu spodziewacie się w środę przeciwko Śląskowi II Wrocław?
– Nie będę oryginalny, ale jak to przed każdym spotkaniem – jedziemy tam po trzy punkty.