Przed derbami pomiędzy Avią, a Orlętami Łukasz Mierzejewski przyznawał, że jego drużynę czeka trudna przeprawa. Akurat mecze z tym rywalem od dawna nie wychodziły żółto-niebieskim. Potwierdzały to statystyki. W ostatnich czterech spotkaniach trzy razy górą byli piłkarze z Radzynia Podlaskiego, a raz padł remis. W sobotę świdniczanie przełamali się jednak w wielkim stylu, bo wygrali aż… 6:0
Poprzedni raz Avia pokonała Orlęta niemal trzy lata temu, kiedy wygrała 2:1. Tym razem mecz świetnie ułożył się dla gospodarzy.
Już w 11 minucie po centrze z rzutu rożnego Wojciecha Białka pechowo piłkę zgrał jeden z obrońców Orląt, a z bliska do siatki wpakował ją Dominik Maluga. W kolejnych minutach goście starali się doprowadzić do wyrównania jednak zamiast 1:1 szybko zrobiło się 2:0.
Wydawało się, że Orlęta zażegnają niebezpieczeństwo pod swoją bramką, bo Dominik Kunca ostatecznie nie przedarł się prawym skrzydłem. Adrian Popiołek odebrał jednak piłkę na połowie rywali i dograł przed szesnastkę do Bartłomieja Poleszaka, a ten uderzył precyzyjnie, tuż przy słupku i podwyższył prowadzenie miejscowych.
Do przerwy nic się już nie zmieniło. Na pewno ekipa z Radzynia Podlaskiego myślała jeszcze o korzystnym wyniku. Trener Mikołaj Raczyński nie zdecydował się na żadną zmianę w przerwie, a plany powalczenia przynajmniej o remis szybko wzięły w łeb.
Minęło 120 sekund drugiej połowy, a już Avia prowadziła 3:0 i całkowicie odebrała gościom nadzieje. Biało-zieloni próbowali szybko wznowić grę od rzutu wolnego na swojej połowie. Niecelnie podanie napędziło jednak akcję miejscowych. Białek dostał podanie w pole karne, wygrał „przebitkę” z obrońcą i w sytuacji jeden na jeden z bramkarzem uderzył do siatki. A przy okazji zdobył swoją bramkę numer 15 w tym sezonie.
Niedługo później drużyna trenera Raczyńskiego przekonała się, że nieszczęścia chodzą parami. Kolejna strata, tym razem w okolicach pola karnego Avii skończyła się faulem Mateusza Ozimka, który złapał w pół próbującego wyprowadzić kontrę Rafała Kursę. I obejrzał za to żółty kartonik, a że było to jego drugie upomnienie, to Orlęta od 51 minuty musiały grać w dziesiątkę.
Drużyna Łukasza Mierzejewskiego nie miała litości dla przeciwnika i do bólu wykorzystała liczebną przewagę. Najpierw dwie szanse miał Tomasz Zając, który bliżej powodzenia był w 56 minucie, kiedy po strzale głową przymierzył w poprzeczkę. Między 72, a 75 minutą skuteczniejszy był rezerwowy Nikita Kovalonoks. Łotysz dwa razy bardzo dobrze zachował się w polu karnym i zrobiło się już 5:0. Ostatnie słowo należało do Romana Mykytyna, który został w szesnastce przeciwnika po rzucie rożnym. I zachował się, jak rasowy snajper, bo podrzucił sobie piłkę i z powietrza huknął na 6:0.
Już w środę kolejna seria gier. Orlęta zmierzą się u siebie ze Stalą Stalowa Wola. A Avia pojedzie do Tarnobrzega na spotkanie z liderem tabeli grupy czwartej.
Avia Świdnik – Orlęta Spomlek Radzyń Podlaski 6:0 (2:0)
Bramki: Maluga (11), Poleszak (30), Białek (48), Kovalonoks (72, 75), Mykytyn (83).
Avia: Sobieszczyk – Drozd, Mykytyn, Kursa, Dobrzyński (71 Najda), Maluga, Popiołek (76 Górka), Kunca (64 Uliczny), Zając (63 Kovalonoks), Poleszak (64 Góralski), Białek.
Orlęta: Nowacki – D. Rycaj (59 K. Rycaj), Chyła (59 Myszka), Kamiński, Chaliadka, Korolczuk (60 Mnatsakanyan), Ćwik, Ozimek, Kaczyński (59 Skrzyński), Koszel, Zdybowicz (64 Zdybowicz).
Żółte kartki: Chaliadka, Ozimek (Orlęta).
Czerwona kartka: Ozimek (Orlęta, 51 min, za drugą żółtą).
Sędziował: Piotr Burak (Zamość).