W spotkaniu kończącym 22. kolejkę Azoty Puławy przegrały z Górnikiem 30:34. Goście po końcowej syrenie mogli już świętować zdobycie brązowego medalu. To jeszcze lepszy wyczyn niż ubiegłoroczny puławian.
Rok temu to Azoty, na trzy kolejki przed końcem, cieszyły się z brązu. W tym jeszcze lepiej, gdyż już cztery serie przed końcem sezonu, to goście świętowali podium mistrzostw Polski.
Mecz od początku do końca przebiegał pod dyktando gości. Od pierwszego gwizdka widać było, po co zabrzanie przyjechali do Puław. Przyjezdni lepiej prezentowali się w obronie, ataku, a przede wszystkim stanowili drużynę. Górnik prowadził 3:2, 6:4, 10:7, 15:9, 16:10. Po pierwszej odsłonie wygrywał 16:12.
Po zmianie stron powiększył przewagę aż do 10 goli (25:15 w 39 min). Mecz zakończył się wygraną gości 34:30, którzy tym samym przypieczętowali zdobycie brązowego medalu.
Dla puławian była to czwarta porażka z rzędu. I jeśli odchodzący z Puław trener Robert Lis chce zostawić po sobie coś więcej niż tylko licznik z wyśrubowanym rekordem kolejnych przegranych, to musi zacząć wygrywać z drużyną. Bardzo szybko bowiem Azoty spadły z czwartego miejsca na szóste, a tym samym wykluczyły siebie z udziału w europejskich pucharach.
Azoty Puławy – Górnik Zabrze 30:34 (12:16)
Azoty: Borucki, Zembrzycki – Żivković 6, Jarosiewcz 6, Adamski 4, Janikowski 4, Burzak 3, Górski 2, Marciniak 1, Przybylski 1, Kowalczyk 1, Fedeńczak 1, Antolak 1. Kary: 6 minut.
Górnik: Wyszomirski, Kazimier – Przytuła 9, Tokuda 6, Mauer 5, Krawczyk 3, Artemenko 3, Ilchenko 2, Kaczor 2, Bachko 1, Łyżwa 1, Ivanović 1, Molski 1. Kary: 16 minut.