Biochemik, lat 30, zajął się biznesem, który zupełnie nie ma związku z jego wykształceniem.
Zapach pór roku
- To jest hit na Zachodzie. A u nas też zaczyna być modne - odpowiada Barczak. - Tam, przede wszystkim, służy do aranżacji wnętrz, ale także wykonuje się z niego meble, ramki, zdobienia, parapety, małą architekturę ogrodową. U nas również ludzie chcą mieć niekonwencjonalne wykończenie domu.
Marek Barczak mówi, że takie stare drewno, które przetrwało np. 80 pór roku - wiosen, letnich upałów i mroźnych zim, jesiennych deszczy, ma inny zapach, piękną fakturę, barwę, widać upływ lat i naturę w każdym jego słoju.
Trudne negocjacje
Najtrudniejsze okazało się to, co teoretycznie nie powinno sprawiać kłopotu - zdobywanie materiału.
- Zawaliła się stara stodoła, chcę ją odkupić, a właściciel mówi: "E, tam - porżnę deski, będę miał opał” - opowiada Barczak. - Mówię: kupię panu węgiel albo zapłacę i sam pan sobie kupi. No, to on się zastanowi... Rozmowy są trudne. Ludzie są nieufni. Albo jak zobaczą, że można zarobić parę groszy, to chcą jeszcze więcej, ponad faktyczną wartość materiału.
Śmieje się, że klęski żywiołowe to dla niego czas żniw. Walą się stare chałupy, stodoły, wtedy można coś odkupić. Jeszcze w rejonie Białej Podlaskiej zostało trochę dawnej zabudowy, ale już są miejsca, gdzie takich obiektów się nie zobaczy.
Wydeptane deski
- Z budynków w gorszym stanie wykorzystuje się zaledwie 20 proc. materiału. Można to jednak ocenić dopiero w trakcie rozbiórki. Przeważnie jest to drewno z drzew iglastych, dąb był używany na podmurówkę.
Obróbka takiego materiału jest trudniejsza. Trzeba usunąć stare gwoździe, różnego rodzaju odłamki, stolarz musi mieć większe doświadczenie i wiedzę, jeśli chce wydobyć starą strukturę drewna. Musi wiedzieć, co z danej belki można zrobić, a nie bezmyślnie puścić ją przez maszynę.
- Deski podłogowe mają dziury albo sęki, mogą mieć plamy lub miejsca wydeptane, bale mają wyżłobienia zrobione przez korniki, jakieś nacieki żywiczne - to wszystko stanowi o atrakcyjności materiału. Zdobyłem stare drewno z kopalni soli o cudownym zapachu, może zbuduję z niego saunę?
Ludzie nie wiedzą, że to ma wartość
Drugi etap to selekcja materiału i ocena: co z tego można zrobić, na co będzie się najlepiej nadawał.
Wreszcie trzeci to relacje z odbiorcą - spełnienie jego oczekiwań, zrobienie rzeczy pięknych, nieszablonowych.
Marek Barczak zatrudnia 10 osób - stolarzy, specjalistów z doświadczeniem i wyobraźnią. Mówi, że z tego biznesu da się wyżyć. Na razie - póki jest koniunktura, póki klienci z gotówką skłonni są płacić za oryginalny wystrój wnętrza. Jednak ma świadomość, że o materiał będzie coraz trudniej.
- Wiele takich obiektów po prostu zostanie spalonych albo zbutwieje - twierdzi Barczak. - Ludzie na wsi nie czytają ogłoszeń. Nie wiedzą, że ktoś może to kupić, że oni też mogą zarobić parę groszy.