Z wielkim rozgoryczeniem zmagają się lubelskie drużyny, które starały się w konkursie o miejskie dotacje dla sportu zespołowego. W budżecie Lublina zabrakło dla nich pieniędzy, mogą się pojawić dopiero we wrześniu. – To może zniszczyć kobiecy futbol – alarmuje jeden z klubów, ale kłopot dotyczy wielu dyscyplin
Brakuje około miliona złotych – przyznaje Jakub Kosowski, dyrektor Wydziału Sportu i Turystyki w lubelskim Urzędzie Miasta, który w piątek przekazał sportowcom i działaczom druzgocącą dla nich wiadomość.
Na lodzie zostali m.in. siatkarze i siatkarki, koszykarze, akademickie i drugoligowe piłkarki ręczne, szczypiorniści, piłkarze nożni Lublinianki oraz piłkarki nożne. Bez samorządowego wsparcia musi sobie poradzić kilkanaście klubów, które stanęły do miejskiego konkursu dotacyjnego, bo właśnie w takim trybie dzielone miały być fundusze. Problem w tym, że nie ma czego dzielić. – Nie udało się znaleźć pieniędzy przed czerwcowym posiedzeniem Rady Miasta – stwierdza Kosowski.
Klubowi działacze są zrozpaczeni, bo nieoczekiwanie stracili ważne źródło finansowania. – W poprzednim sezonie otrzymaliśmy około 25 tys. zł dotacji na drużynę seniorską. Ta kwota starcza jedynie na pokrycie kosztów dojazdu oraz skromnej pensji trenera. Nasz występ w rozgrywkach II ligi nie jest zagrożony, bo szkoleniowiec postawił sobie za punkt honoru grę Widoku na tym poziomie. Niestety, jest wielce prawdopodobne, że będzie musiał pracować za darmo – mówi Olga Sadurska z klubu UKS Widok, który starał się o pieniądze na prowadzenie drużyny piłki nożnej kobiet. – Zespół seniorski składa się w większości z młodych dziewczyn, dla których piłka nożna jest wielką miłością. Ta decyzja może zniszczyć kobiecy futbol w mieście.
Najbliższe posiedzenie, na którym radni mogą zmienić miejski budżet, o ile prezydent wygospodaruje dodatkowe pieniądze na sport, jest planowane na 5 września. Teoretycznie możliwe jest wcześniejsze zwołanie posiedzenia w nadzwyczajnym trybie na wniosek co najmniej ośmiu radnych lub prezydenta, ale samorządowcy musieliby uznać, że sprawa jest pilna i poważna, a prezydent musiałby już teraz znaleźć kwotę, której zabrakło dla sportowców.
Ratusz deklaruje, że na wrzesień pieniądze się znajdą. – Taka jest intencja – informuje Kosowski, według którego „w wariancie pesymistycznym” pieniądze trafią do klubów na przełomie września i października. – Nad wariantem optymistycznym i zgodnym z przepisami jeszcze pracujemy.
Zagrożone nie są drużyny miejskich spółek, w tym piłkarze Motoru, czy szczypiornistki, bo ich finansowanie odbywa się na innych zasadach. Problem nie dotyczy też żużla.