Górnik Łęczna zakończył udział w Fortuna Pucharze Polski na ćwierćfinale. W środowy wieczór "zielono-czarni" przegrali na wyjeździe z Legią Warszawa 0:2. Oto jak spotkanie podsumowali szkoleniowcy obu drużyn
Aleksandar Vuković, trener Legii
– Jesteśmy zadowoleni z awansu i wygranej. Jestem również zadowolony z pierwszej połowy, zabrakło jedynie drugiej bramki, szczególnie w sytuacji Tomasa Pekharta. W drugiej części gry pojawił się dłuższy fragment, w którym nie mieliśmy odpowiedniej kontroli nad meczem. Tego musimy unikać. Stworzyliśmy sobie jednak wiele sytuacji, zdecydowanie więcej niż przeciwnik. Mamy świadomość, że musimy wymagać od siebie więcej.
Nie wybieram kolejnego rywala. Droga do zdobycia pucharu jest jeszcze daleka. Każdy przeciwnik będzie miał swoją szansę. Wszystkie zespoły mają swoją ambicję, musimy o tym pamiętać. Czekamy na losowanie. W środę miałem okazję pierwszy raz w swojej historii trenerskiej prowadzić Legię w Pucharze Polski na własnym stadionie. Jeżeli mam coś powiedzieć, to podejrzewam, że kolejne spotkanie zagramy na wyjeździe.
Kamil Kiereś, trener Górnika
– Jestem w Górniku już od trzech lat. W każdym roku bardzo poważnie traktowaliśmy rozgrywki Pucharu Polski. Kiedy byliśmy drugoligowcem również trafiliśmy na Legię Warszawa i przegraliśmy. Rok temu wylosowaliśmy Arkę Gdynia, a teraz po trzech zwycięstwach los skojarzył nas ponownie z Legią. Co ciekawe, w ciągu moich trzech lat w Górniku rozegraliśmy 10 spotkań pucharowych, z czego aż dziewięć odbyło na wyjeździe.
Przyjechaliśmy do Warszawy po to, by przejść do historii. W 2001 roku Górnik po raz pierwszy dotarł do ćwierćfinału Pucharu Polski. Udało nam się wyrównać to osiągnięcie, więc apetyty na przejście do historii były duże. Nie byliśmy oczywiście faworytem tego meczu, ale nie zamierzaliśmy poddać się bez walki. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że Legia będzie chciała zrekompensować swoje niepowodzenia w lidze, poprzez sukces w rozgrywkach pucharowych.
W grze Legi było widać dużą determinację. Wydaje mi się, że mecz początkowo był wyrównany i nieźle rozpoczęliśmy tę potyczkę. Niestety z każdą kolejną minutą coraz częściej traciliśmy piłkę na połowie rywala. Nie potrafiliśmy kilka razy zabezpieczyć takich strat. Legia penetrującymi piłkami do środka pola, głównie adresowanymi do Josue, stwarzała niebezpieczeństwo pod naszą bramką. Z mojej perspektywy Josue miał przy bramce bardzo dużo wolnej przestrzeni, wszedł w pole karne i oddał dobry strzał. Ten gol ustawił grę Legii. Po stracie bramki trudno było nam polepszyć swoją grę, Legia często wygrywała walkę o piłkę. Była bliska zdobycia kolejnego gola.
W przerwie podbudowaliśmy się faktem, że w każdej poprzedniej rundzie również przegrywaliśmy do przerwy i awans wypracowywaliśmy w drugich połowach. Po pierwszej połowie nie zrobiłem od razu zmian, pozwoliłem na grę całej podstawowej jedenastce. Później próbowaliśmy odmienić losy spotkania robiąc kilka zmian.
Trzeba przyznać to, że Legia mogła szybciej zdobyć gola na 2:0 i zamknąć ten mecz. My jednak również mieliśmy swoje okazje choć muszę przyznać, że Legia wygrała zasłużenie – miała w tym spotkaniu więcej okazji do zdobycia bramki.
Mieliśmy swoje marzenie o awansie, ale żeby je zrealizować trzeba było zagrać lepiej. Tego nam się nie udało. Bardzo chcieliśmy, ale nie był to nasz dzień. Zamykamy ten rozdział. Musimy się skupić teraz na rozgrywkach ligowych.